Jak na ironię, 50-latek z Jeleniej Góry wpadł pod koła samochodu właśnie tej marki. Za kierownicą pojazdu siedział 27-letni mieszkaniec Dziwiszowa.
Na niewiele zdała się, tym razem, sygnalizacja ostrzegawcza przed „zebrą” na ulicy Jana Pawła II.
Prowadzący renault był trzeźwy, pieszemu pobrano krew do badań. Trafił do szpitala. Czeka go długa rehabilitacja. To pierwsze tak groźne zdarzenie w tym miejscu od dwóch lat.
– Jeszcze nie ustalono, kto zawinił przy tym wypadku – podkreślają policjanci. Najbardziej prawdopodobna wersja to zbyt duża prędkość i nieostrożność kierowcy.
Zdaniem podinsp. Macieja Dyjacha, naczelnika Sekcji Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze, przejście jest dobrze zabepieczone. W asfalcie zamontowano specjalne „maty”, które przypominają kierowcom o tym, aby zwolnić. Dodatkowo są światła mocno pulsujące, kiedy na przejściu pojawi się pieszy.
Jednak, jak widać, w tym przypadku rozwiązanie nie jest idealne. – Przez obwodnicę w tym miejscu przechodzi masa ludzi, głównie latem, ale nie tylko – mówi Mirosław Kwiatkowski, okoliczny mieszkaniec. – Do tego jeszcze uczniowie tak zwanej „budowlanki”. A samochody jak pędziły, tak pędzą – dodaje.
Jak podkreśla podinsp. M. Dyjach, większość potrąceń zdarza się właśnie na oznakowanych przejściach dla pieszych. A ci tylko teoretycznie mają pierwszeństwo. Nawet jeśli samochód porusza się z przepisową prędkością (50 km/h), a człowiek wejdzie nagle na zebrę, kierowca może nie zdążyć zahamować.
Idealnym rozwiązaniem przy salonie Renault byłaby budowa kładki dla pieszych. Nie ma na to jednak pieniędzy.