Najgorzej jest w Szkole Podstawowej nr 7, gdzie uczniowie ćwiczą w większej klasie przystosowanej do potrzeb wf. Mniejszy problem jest w ciepłych porach roku, bo wówczas wystarczy szkolne boisko i pobliski park. – Teraz jest nieciekawie – usłyszeliśmy w „siódemce”.
Pielgrzymki dziewcząt i chłopców ze Szkoły Podstawowej nr 2 i Gimnazjum nr 1 codziennie przemierzają miasto, aby móc ćwiczyć w sali Miejskiego Ośrodka Sportu przy ulicy Skłodowskiej-Curie 12. Dyrekcje tłumaczą, że godzin wychowania fizycznego jest za dużo, a sale są zbyt małe, aby sprostać programowym wymogom. Dlatego są wdzięczne MOS, że udostępnia nieodpłatnie swoje pomieszczenie.
Mniej zadowoleni są rodzice, którzy woleliby, aby zwłaszcza na lekcje wf młodzież nie musiała przechodzić przez kilka ulic śródmieścia. – Jest zimno, rozgrzane gimnastyką dzieciaki łatwiej mogą się przeziębić – argumentuje matka jednego z uczniów. Nauczyciele uspokajają. Wiedzą jak prowadzić lekcje i uczniowie mają czas na odpoczynek po zajęciach poza szkołą.
Rozwiązania problemu nie widać, bo poza Szkołą Podstawową nr 7, nie ma w planach budowy nowych sal gimnastycznych przy śródmiejskich podstawówkach. Te z zazdrością patrzą na szkoły na Zabobrzu lub przy ulicy Morcinka. „Jedenastka” i „dziesiątka” mają po dwie sale, w tym jedna z nich jest obszerna i nowoczesna. Uczniowie nie muszą wędrować na lekcje wf.