- Młodsi chłopcy uwielbiają układanki, starsi - zabawki konstrukcyjne, zwłaszcza klocki. Są też gry logiczne. No i wiadomo: dziewczynki tradycyjnie bawią się lalkami - usłyszeliśmy w jednym ze sklepów z zabawkami. Ale prezenty nie zawsze są bezpieczne. Fasolki, które po namoczeniu w wodzie zamieniają się w zwierzątka, mogą być przez mniejsze dzieci połknięte. Długopisem z zamontowanym laserem można uszkodzić wzrok. Na szczęście takich produktów jest na rynku coraz mniej, ale wciąż się zdarzają, głównie na bazarowych stoiskach. Jadwiga Reder-Sadowska, miejska rzeczniczka praw konsumentów, nie zanotowała od dawna żadnego zgłoszenia dotyczącego niebezpiecznych zabawek.
- Najwięcej do życzenia pozostawia jakość sprzedawanych produktów. Kupujący dzieciom prezenty skarżą się na lalki, którym szybko odpadają rączki, samochodziki z psującymi się kołami - mówi pani rzecznik. Takie usterki to jeszcze pestka. Gorzej, jak ktoś kupi tani rower, który na trasie się zepsuje. A takimi właśnie pojazdami kuszą hipermarkety.
- Nie ma coś się oszukiwać, że jednoślad za 100 złotych lub deska na kółeczkach za 30 złotych są dobrej jakości. Lepiej wydać więcej raz w roku i kupić dziecku porządny prezent, niż częściej kusić się na taniznę i buble - twierdzi Jadwiga Reder-Sadowska.
Po prezent często udajemy się do sklepu zoologicznego, bo dzieci lubią dostawać żywe zwierzątka. - Najmłodsi chcą najczęściej chomiki i papużki, choć nie brakuje też amatorów szczurków. Wzięciem cieszą się króliki - mówi sprzedawczyni ze sklepu "Ara". Żywe podarunki są przebadane przez weterynarza. Reklamacje towaru raczej się nie zdarzają. Przedmikołajowe ożywienie panuje w księgarniach. - Przebojem jest kolorowa seria "Witch". Tradycyjnie dużo schodzi wierszy Tuwima i Brzechwy. Rodzice kupują dzieciom lektury z opracowaniami - usłyszeliśmy w jeleniogórskiej księgarni "Hit".