Choć nie pełnił eksponowanej, oficjalnej funkcji, to każdy, komu sztuka, teatr czy kościół były bliskie znał Pana Grzegorza. Podczas ostatniej drogi miłośnika kultury nie brakowało wzruszeń i zadumy. Ks. Bogdan Żygadło podkreślał, że nic już nie będzie tak samo – nie porozmawiają przez telefon, ławka na Placu Ratuszowym będzie pusta.
Na pogrzeb Grzegorza Jędrasiewicza przybyło wielu mieszkańców stolicy Karkonoszy, rodzina, przyjaciele, pracownicy BWA oraz osoby z dalszych rejonów Polski.
Pełnym wzruszeń wspomnieniem o Panu Grzegorzu podzielił się Andrzej Marchowski, naczelnik wydziału dialogu społecznego Urzędu Miasta Jeleniej Góry, który w sierpniu ubiegłego roku wybrał się z Grzegorzem Jędrasiewiczem na Śnieżkę. - Mam w pamięci jego radosną, uśmiechniętą twarz jak byliśmy na Śnieżce 10 sierpnia na św. Wawrzyńca. Był tak szczęśliwy, że mógł uczestniczyć w tej mszy – wyznał Andrzej Marchowski. - Mówił, że to jest ostatni raz, a ja go przekonywałem, że nie, że wybierzemy się w 2016 r., ale on miał rację...
- To był wspaniały, ciepły, dobry człowiek, zawsze uśmiechnięty. Dla każdego miał dobre słowo. Ile razy spotkaliśmy się na Placu Ratuszowym, to za każdym razem dziękował mnie i mojej żonie, że mógł być na Śnieżce ze wszystkimi ludźmi, uczestniczyć w mszy, modlić się, śpiewać i być szczęśliwy w naturze z Bogiem – tak blisko. Będę go mile wspominać – dodał Andrzej Marchowski.