Bieg Icemana tradycyjnie przyciągnął liczne grono osób, którym mróz i zima nie są straszne. Wiele z nich z powodzeniem uprawia morsowanie. Zgodnie z regulaminem mężczyźni biorący udział w biegu mogli mieć na sobie jedynie szorty i minimalne zakrycie tułowia. Kobiety mogły startować też w koszulkach z krótkim rękawem. Na starcie zawodów nie zabrakło również osób w fantazyjnych przebraniach.
Jubileuszowy Bieg Icemana odbywał się w prawdziwie zimowej scenerii. Biegacze zwracali zwłaszcza uwagę na zwały śniegu zalegające miejscami na trasie. Momentami bywało też ślisko, dlatego niektórzy założyli na buty raczki. Z tymi trudnymi warunkami najlepiej poradził sobie Michał Kur z Jeleniej Góry, dla którego było to kolejne zwycięstwo w przesieckiej imprezie. Następnego na mecie biegacza wyprzedził o prawie trzy minuty. Najszybszą kobietą była Ewa Krojcig.
Dzisiejszy bieg starałem się przebiec treningowo – mówi zwycięzca. - Myślałem wprawdzie, że dziś się z kimś pościgam, ale tak się ułożyło, że już od pierwszego podbiegu mogłem wyjść na prowadzenie i kontrolować bieg. Trasa nareszcie była zimowa. W poprzednich edycjach było mnóstwo oblodzeń i niebezpiecznie, a w tym roku było dużo kaszowatego śniegu, ale podłoże było stabilne. Bieg Icemana to fajna impreza ze względu na swoją kameralność. Przyjeżdżają tu ludzie z całej Polski, jest świetna atmosfera. Dlatego każdy powinien spróbować takiej formy aktywności zimowej.
Biegłam w tym biegu już po raz piąty i w tym roku była chyba najciężej – dodaje zwyciężczyni biegu kobiet E. Krojcig. - Przeszkadzał śnieg, momentami po kolana, ale było super. Start w takim biegu daje mi satysfakcję, to coś co trudno opisać, to trzeba po prostu przeżyć.