W sobotni wieczór (16.01) na Placu Ratuszowym w Jeleniej Górze zebrała się grupa osób, które symbolicznie chciały wyrazić poparcie dla przedsiębiorców, którzy postanowili otworzyć swoje biznesy mimo pandemii. Wzorem górali z Zakopanego, prowadzą akcję pod hasłem "Karkonoskie veto".
W samej Jeleniej Górze sytuacja przedsiębiorców jest dramatyczna. Rynek to symbol śmierci tego miasta. Wszyscy, którzy zajmują się gastronomią czy branżą kulturalną - nie są w stanie zarobić na swoje utrzymanie i swoich rodzin - powiedziały inicjatorki spotkania, które przyznają, że wzorem Karpacza, Szklarskiej Poręby czy Świeradowa Zdroju, w stolicy Karkonoszy również są sygnały, że przedsiębiorcy otworzą swoje biznesy.
Dużo osób jest przerażonych i obserwuje sytuację. Jak będą się otwierać następne miejsca, to kolejni pójdą w ich ślady - zapewniają.
Wśród uczestników byli m.in. przedsiębiorcy, którzy odczuli lockdown na własnej skórze.
Prowadzimy swoje działalności - jestem fotografem, koleżanka działa w branży beauty, a kolejna w sporcie - też tracimy, bo to jest efekt domina. Jak ludzie nie zarobią, to nie przyjdą skorzystać z usług - mówiła pani Anna.
Podkreślano również, że sądy potwierdzają działania rządu jako niezgodne z prawem.
Nie ma w Polsce prawa precedensowego, ale wyroki zapadają na korzyść przedsiębiorców. Mam nadzieję, że to da wiatr w skrzydła osobom, które się jeszcze obawiają otwarcia - dodały inicjatorki spotkania, które zapewniają, że gastronomia, hotelarstwo i inne branże - mogą działać bezpiecznie, z zachowaniem reżimu sanitarnego.
W trakcie spotkania grupa osób z latarkami ustawiła się w kształt listery V, aby wykonać symboliczne zdjęcie z drona.
Nie ma wolności bez solidarności. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - mówiły uczestniczki.