Dolny Śląsk: Lasy pełne bomb
Aktualizacja: Poniedziałek, 16 stycznia 2006, 22:34
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Tysiące bomb zalega w przemkowskich lasach. Pozostałości po wojskach radzieckich stwarzają potężne zagrożenie dla okolicznych grzybiarzy i zbieraczy jagód.
– Musimy usuwać pozostałości po Rosjanach, bo przez to lasy są niebezpieczne – mówi Bogusław Stankiewicz, nadleśniczy z Przemkowa. – Ludzie chodzą na jagody. Na grzyby. Nie pomaga, że wieszamy tablice z zakazami wstępu – dodaje.
Żeby nie doszło do tragedii, do końca tego roku nadleśnictwo planuje rozminować 400 hektarów nafaszerowanych zardzewiałymi bombami lasów.
Do tej pory rozminowano prawie 1400 ha lasów przemkowskiego nadleśnictwa. Saperzy wyciągnęli z ziemi prawie 2 tysiące bomb lotniczych, prawie pół tysiąca rakiet ziemia-powietrze oraz ok. 30 tys. min i pocisków. Większość bomb i rakiet wypełniona jest betonem, ale ok. 20 proc. to prawdziwa broń, która może śmiertelnie eksplodować. – Są tu nawet bardzo nowoczesne, samouzbrajające się miny przeciwpiechotne wielkości jabłka – dodaje Stankiewicz.
Z planowanej przez nadleśnictwo akcji najbardziej cieszą się okoliczni mieszkańcy.
– Lubię chodzić po lesie, ale tylko blisko domu, bo dalej może być niebezpiecznie – mówi 22-letnia mieszkanka Wilkocina Joanna Bober. – Jednak wielu mieszkańców tych okolic, to ludzie bezrobotni. Wiadomo, że zapuszczają się daleko na poligon, gdzie zbierają grzyby. Miesiącami żyją z ich sprzedaży. Dobrze więc, że lasy będą oczyszczone z bomb i min – dodaje kobieta.