Już trzydzieści jeden lat legendarnego festiwalu w Jeleniej Górze. Festiwal w sali Biura Wystaw Artystycznych zainaugurowało spotkanie z Aliną Obidniak oraz Jerzym Zoniem. Był ogromny urodzinowy tort i dmuchanie świeczek.
Jerzy Zoń (w latach 1989-95 był dyrektorem Teatru im. Norwida), krakowski artysta i twórca Teatru KTO, który wielokrotnie prezentował w Jeleniej Górze uliczne spektakle m.in.: „Parada ponurych” (1986), „Parada wodna” (2005), „Quixotage” (2007) wg „Don Kichota” Miguela de Cervantesa i „Ślepcy” (2011) na podstawie „Miasta ślepców” José Saramago, od 26. lat jest gospodarzem Ulica Street Art, czyli Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych w Krakowie. Jak zaznaczył podczas spotkania – w każdym miejscu zawsze podkreśla z jakiego miasta wywodzi się kolebka Festiwalu Teatrów Ulicznych. Zonia swoją ideą stworzenia festiwalu „zaraziła” Alina Obidniak.
Za sprawą Aliny Obidniak, pomysłodawczyni i założycielki pierwszego w Polsce tego typu festiwalu, a w istocie - w latach 1982-88 w Jeleniej Górze – festiwalowego mózgu, kręgosłupa, płuc i nerwów oraz uśmiechu i pogody, impreza stała się znana nie tylko w całym kraju, lecz także w Europie i świecie. – Obserwując w okresie PRL-u kilkumetrowe kolejki do sklepu, przyszła mi do głowy myśl, że jeżeli ludzie nie mogę przyjść do Teatru im. Norwida, to może niech teatr wyjdzie do ludzi – wspominała Alina Obidniak. – W swoich pierwszych siedmiu edycjach zespoły zagraniczne przyjeżdżały na własny koszt, a my jako organizatorzy mogliśmy im zapewnić tylko trzy posiłki dziennie i nocleg. – Lecz warto przy tym jednak zaznaczyć, że wtedy finansowała to francuska fundacja. Dziś koszty podróży, posiłki, hotel i udział w festiwalu pokrywa organizator – wtrącił Jerzy Zoń. - Taka sytuacja nie pozwala więc na poszerzanie programu artystycznego. Trudno pozyskać fundusze i, jak to niegdyś bywało, ściągać coraz więcej zespołów z zagranicy np. z Niemiec. W tym roku żadnego Festiwalu Teatrów Ulicznych w Polsce nie wspomogło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – dodał. – Nasz festiwal jednak otrzymał dofinansowanie i patronat przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego – wtrącił prezydent Marcin Zawiła.
Do grona zaproszonych gości dołączył Zdzisław Górski, dyrektor artystyczny Teatru Snów z Gdańska, który opowiedział o swoich występach na pierwszych edycjach festiwalu. – Po tych wielu latach wróciłem tu z sentymentem. Już na pierwszy rzut oka dostrzegłem oczywiście duże zmiany architektoniczne. Wśród obecnych na spotkaniu słuchaczy pojawił się m.in. Piotr Jędrzejas, który w połowie kwietnia br. odebrał nominację z rąk prezydenta miasta Marcina Zawiły na stanowisko szefa Teatru im. Norwida.
Festiwal otworzył A3Teatr spektaklem „Zmysły”. To wędrowny surrealistyczny kabaret liryczny. Swoje inspiracje czerpie z włoskiej komedii dell'arte i posługuje się poetyką absurdu – europejskich współczesnych kabaretów (m.in. Voltaire w Zurychu) czy miejskich, podwórkowych trup teatralnych i jarmarcznych cyrków. Na placu Ratuszowym wśród przechodniów przemieszczała się śpiewająca i tańcząca konstrukcja Twarzy: Wrzeszczące Uszy, Stepujące Gałki Oczne i Nos, oraz Dłoń. Twarz dotykała, obwąchiwała, oglądała i osłuchiwała napotkane obiekty – przestrzeń i człowieka. - Było zabawnie! – tak jeden z nastoletnich widzów komentuje występ A3Teatru. Warto dodać, że A3Teatr, z inspiracji twórczością Tadeusza Kantora, metody Stanisławskiego, malarstwa Jerzego Nowosielskiego i Christiana Boltańskiego oraz ze starych szkiców i rycin, założyło trzech aktorów z pierwszego składu Teatru Cinema z Michałowic: Jan Kochanowski, Wiktor Malinowski i Dariusz Skibiński. Ten ostatni jest aktualnie liderem wyznaczającym kierunki działań A3Teatru.
Kilkudniowe warsztaty teatralne pod opieką artystów hiszpańskiego teatru Cía. Kamchàtka z Barcelony zostały uwieńczone oryginalnym pokazem pt. „Migrar”. Wizualnie był to improwizowany na żywo efektowny happening, nawiązujący do tematyki związanej z wpływem imigracji. Akcje odbywały się z udziałem publiczności, z którą młodzi aktorzy nawiązywali bezpośredni kontakt.
Gdański Teatr Snów zaprezentował swoje przedstawienie zatytułowane „Pokój”, wg scenariusza, w reżyserii i oprawie plastycznej Zdzisława Górskiego (odtwórcy głównej roli). Jest to poetycka opowieść o poecie-marzycielu, a w domyśle artyście ulicy, który spełnia się jako muzyk. Rytm jego życia wyznacza praca i odpoczynek. Samotnie mieszka w pokoju. Tu czeka, śni o dalekich podróżach, egzotycznych i pięknych ptakach, wspomina i marzy o miłości. A otaczający go świat, choć licznie zaludniony, jest karłowaty. Pod jego nieobecność w domu członkowie rodziny funkcjonują na swoich zasadach: dzieci bawią się do woli, a żona dogląda jego spraw. Przychodzi jednak czas, że trzeba zejść z obłoków (szczudeł) na ziemię i wspólnie uporządkować sprawy rodzinne. W końcowej scenie pozbawiony szczudeł bohater staje się taki jak inni ludzie. Ten jedyny w swoim rodzaju teatr wprowadza widza w pewien rodzaj stanu sprzed zaśnięcia, z pogranicza jawy i snu. Spektakl bogaty w różnorodność form fantastycznych i pełen symboliki, jak na fenomenalnych obrazach Hieronima Boscha, Marca Chagalla i Pietera Breughla, miał także wiele z poetyki groteski.
Moc wrażeń dostarczył Teatr Biuro Podróży z Poznania pod wodzą Pawła Szkotaka, założyciela i reżysera teatru, z wykształcenia psychologa klinicznego. Widowisko „Carmen Funebre” ukazało świat pełen kontrastów - bogactwa i krańcowej nędzy. To w jego mroku ujawniały się postacie odziane w skórzane zbroje i maski, z nagimi muskułami i trzaskające biczami. - Podczas pracy nad spektaklem spotkaliśmy się z uchodźcami z byłej Jugosławii. Bo inspiracją do powstania „Carmen Funebre” były nasilające się konflikty etniczne, wybuchy nacjonalizmu i wojna w Bośni. To ich relacje przyczyniły się do powstania uniwersalnych metafor opisujących los wygnańców – opowiada reżyser Paweł Szkotak. Tutaj nielinearna fabuła rozgrywała się w planie realistycznym i metafizycznym. Anatomię poszczególnych kadrów budowały: plastycznie konstruowana wieża, efekty świetlne, kostium, ogień i szczudła. Napięcie potęgowała wyrazista muzyka (wypełniająca czas trwania spektaklu) oraz kinetyka obiektów (np. tlące się krucyfiksy). To właśnie pojawiające się dźwięki wywoływały największe emocje.
Do niedzieli jeleniogórscy widzowie zobaczą jeszcze blisko 15 prezentacji plenerowych - przygotowanych przez zespoły z Polski, Hiszpanii, Kraju Basków i Ukrainy. Jutro (2 sierpnia, piątek) od godz. 15 do późnego wieczora: „Rodafonio” Factoria Circular z Hiszpanii (15.00 i 19.00), „4 X 4” [urban dance show] i ERTZA z Kraju Basków (16.00 i 18.00), „Caballos de Menorca” - Transeduca z Hiszpanii (16.30 i 20.00), „Kamchatka” - Cía. Kamchàtka (17.30). O godz. 16.00 w BWA gościć będzie Jordi Bertran z wykładem nt. „Historia Teatrów Ulicznych w Hiszpanii”.