Ranna trafiła do szpitala, a obrażenia będą wymagały leczenia dłuższego niż tydzień. Zdarzenie zostanie potraktowane więc jako wypadek drogowy. Miejsce, blisko którego doszło do kraksy, jest owiane złą sławą. Kiedy w pobliżu było tam przejście dla pieszych, zginęło kilka osób. Feralną zebrę zlikwidowano, ale okazało się, że nawet na chodniku piesi nie są bezpieczni.
Samochody zderzyły się na jezdni obok salonu Renault Dzięciołowski. Obaj kierowcy byli trzeźwi.
– Jechałem z Wrocławia w kierunku Barcinka, prawym pasem jezdni. Nagle uderzył we mnie drugi samochód, przez co wylądowałem po lewej stronie drogi. Auto stanęło do góry nogami, ale mi na szczęście nic się nie stało - mówi kierowca samochodu marki Opel Combo.
Ta wersja wydarzeń jest zbieżna z tą, jaką przedstawiają kierowca i pasażer seata ibizy, którzy włączali się do ruchu. – Wyjeżdżałem na drogę i w momencie, kiedy włączałem się do ruchu nie widziałem żadnego samochodu na prawym pasie jezdni. Niestety po chwili uderzył we mnie kierowca opla. Nam się nic nie stało, ale potrąciliśmy kobietę. Wyniku stłuczki wylecieliśmy na chodnik po prawej stronie drogi, na którym znajdowała się piesza. Mam nadzieję, że nic jej nie będzie - usłyszeliśmy.
Winnych wypadku ustali policja. – Nie karaliśmy kierowców, ponieważ podali dwie zbieżne wersje wydarzeń – powiedział sierżant sztabowy Dariusz Czerwonka.