Ostatnie zdarzenie drogowe w Sobieszowie, kiedy starszego rowerzystę potrącił kierowca mercedesa, rozbudziło dyskusję. W jednym z wątków sugerowano, że rowerzyści powinni na zimę zostawić swoje pojazdy w garażach. Entuzjaści cichych jednośladów uważają tymczasem, że również zimą można jeździć i czynić to bezpiecznie.
– Najważniejszy jest – jak zawsze – rozsądek. Umiarkowana prędkość i ocena śliskości podłoża. Kiedy jest szklanka, oczywiście najlepiej z roweru zejść. Choć często bywa, że na śliskim podłożu bezpieczniej jest przejechać na dobrych oponach niż przejść na nogach ryzykując upadkiem.
Wytrawni rowerzyści przypominają także o konieczności odpowiedniego ubioru. Lekkiego i zarazem chroniącego przed utratą ciepła. A przede wszystkim dobrze widocznego. – Niestety, wielu jednośladowców, zwłaszcza starszych, ubiera się w czarne lub szare kurtki. W połączeniu z porannymi mgłami i wczesnymi szarugami to strój fatalny – powiedział nam jeden z kierowców.
Dobrze jest też mieć na sobie elementy odblaskowe: opaski na rękawach, czy też inne gadżety, które po zapadnięciu zmroku są dobrze widziane w świetle reflektorów. I nie należy zapomnieć o lampach w samym rowerze. Nie ma co oszczędzać. W sklepach są reflektorki i światła o różnych cenach i na każdą kieszeń.
Jazda na rowerze zimą, zwłaszcza podczas chlapy, wiąże się z koniecznością częstszego smarowania części roweru: łańcucha i przerzutek. Szybciej zużywają się też hamulce, zwłaszcza tarczowe. Dlatego przed nadejściem wiosny zaleca się oddanie jednośladu do przeglądu i polecenie fachowcowi wymiany części, które nie wytrzymały trudów jazdy w ekstremalnych warunkach. Choć w rowerach górskich obecnie produkowanych mogą one znieść znacznie więcej niż w tańszych modelach sprzed lat.