Pisze o tym wtorkowa Polska Gazeta Wrocławska. Zapowiedź wycofania polonezów (na policyjny tabor składa się wciąż około 20 procent tych pojazdów) i zastąpienie ich nowoczesnymi oplami, to dobry prognostyk dla policjantów.
Jednocześnie to twardy orzech do zgryzienia dla mundurowych odpowiedzialnych za zamówienia publiczne, którzy zainwestowali pieniądze podatników w produkt FSO. W wielu pojazdach marki Polonez wymieniono instalacje z benzynowych na gazowe. Dotacje na ten cel przekazał fundusz ochrony środowiska. Teraz policjanci mają dylemat, bo może się okazać, że środki trzeba będzie zwrócić.
– Nie jestem ich fanem. Już dawno powinny zniknąć z policji. Nie lubię jednak marnotrawstwa pieniędzy. Z ich sprzedaży nie zwróci się nawet koszt tych instalacji" – komentuje dla PGWr jeden z policjantów.
Zbycie policyjnych radiowozów to z kolei okazja dla ludzi, którzy chcą za niewielkie pieniądze mieć swoje cztery kółka i to z rodowodem „na sygnałach”. Koszt takiego pojazdu rocznik 1998 to około 1200 złotych. To mniej więcej tyle, ile kosztuje sama instalacja gazowa do tego auta. – Jeśli policja wystawi tysiące takich aut na sprzedaż, ich wartość na rynku spadnie drastycznie – zauważa dziennik.
Średnio polonez to co szósty radiowóz w komendach i komisariatach. Policjanci nie używają już tych aut do pościgów – chyba że nie mają innych, co zdarza się w mniejszych miejscowościach – lecz do przewożenia techników lub podejrzanych do aresztu.
Na nowe radiowozy z budżetu państwa zostanie przeznaczona potężna kwota: około 800 mln zł – konkluduje PGWr.