W godzinach szczytu tłok w jednym autobusie, a w drugim – który za chwilę nadjeżdża – pustki. To rzeczywistość w pojazdach komunikacji miejskiej łączącej Jelenią Górę z Cieplicami.
– Ten ważny odcinek, z którego dziennie korzystają tysiące jeleniogórzan i ciepliczan jest źle obsługiwany przez MZK – twierdzi większość pasażerów.
Od lat niewiele się zmieniło: autobusy jak jeździły stadami, tak jeżdżą. – Zdarza się czekać kilkanaście minut. Podjeżdżają wszystkie na raz. A potem pół godziny i nic. Kto nie zdąży, musi swoje odstać na przystanku – mówi Eliza Wysocka, dojeżdżająca do pracy z Jeleniej Góry do uzdrowiska.
Z powrotem jest tak samo.
Problem widzą zarządzający Miejskim Zakładem Komunikacyjnym i zapowiadają „małą rewolucję” w rozkładach jazdy autobusów, które jeżdżą na tak zwanej osi komunikacyjnej Jelenia Góra – Cieplice – Sobieszów – Jelenia Góra.
Zdaniem dyrektora MZK Marka Woźniaka część zmian już została wprowadzona w soboty i niedziele. Rozwiązanie polegające na większym rozdzieleniu w rozkładach jazdy kursów autobusowych sprawdza się. W weekendy nie ma jednak tylu pasażerów, co w dzień powszedni.
Póki co specjaliści od komunikacji pracują nad nowym projektem skomunikowania Zabobrza oraz śródmieścia z uzdrowiskiem. Szczegóły planu znane jeszcze nie są. Wiadomo, że ma być wdrożony podczas wakacji. O ile się sprawdzi – zacznie obowiązywać od września.
MZK zapowiada, że na pewno będzie mniej linii, które dziś często się dublują. Taborem mają być wzmocnione te, które cieszą się największą popularnością. One też mają jeździć częściej.
Miejski Zakład Komunikacyjny myśli także o lepszym skomunikowaniu peryferyjnych części miasta ze strategiczną ulicą Wolności. Dziś pasażerowie „bocznych” linii, dojeżdżając do najdłuższego traktu w mieście, chcąc dojechać do Cieplic, muszą przygotować się na długie oczekiwanie na autobus. Zwłaszcza poza godzinami szczytu. Podobno to ma się zmienić.