Elżbiety Kotlarskiej nie trzeba przedstawiać jeleniogórzanom, którzy pamiętają jej aktywność jako liderki Jeleniogórskiego Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego. Mocno związała się także z Jeleniogórskim Towarzystwem Literackim: pomagała w promocji licznych twórców związanych z miastem. O sobie zapomniała. – Jakoś nie potrafię siebie animować i czuję się skrępowana mówiąc o sobie – przyznała dziś autorka tłumacząc, dlaczego jej pierwszy tomik – „Sekretne związki. Karkonosze” ukazuje się tak późno.
Jego zaistnienia na półkach księgarskich nie można nie zauważyć: to z pewnością jedna z cenniejszych, jeśli nie najcenniejsza wydana do tej pory pozycja, która – poprzez pryzmat poezji uniwersalnej – pokazuje nierozerwalną więź i miłość poetki do Karkonoszy i regionu jeleniogórskiego. – Mieszkanie tu to pewien zaszczyt, którego nie doceniamy – przyznała dziś Elżbieta Kotlarska podczas wieczoru autorskiego, który miał miejsce w Książnicy Karkonoskiej.
Wiersze autorki – precyzyjne w formie, wysmakowane w treści, przywołujące malarskie skojarzenia – czytała licznie zgromadzonej publiczności sama bohaterka dzisiejszego wieczoru oraz Irmina Babińska, zasłużona aktorka Teatru im. Norwida i Janusz Swatowski. – Jestem za słaba, aby dobrze czytać te utwory. Ich słowa mają znaczenie nie do ogarnięcia głosem – powiedziała I. Babińska.
Prawda jest taka, że utwory Elżbiety Kotlarskiej brzmią świetnie zarówno przeczytane na głos, jak i kontemplowane w ciszy cichego czytania myślą. Liryczna atmosfera budowana słowem owiewa Karkonosze i – przede wszystkim ludzi. Cenne dzieła autorka poświęca tym, których już nie ma wśród nas. Choćby przedwcześnie zmarłej malarce Małgorzacie Sarzyńskiej czy też Łukaszowi Pietrzakowi, muzykowi, który zginął w wypadku samochodowym.
– Ten wiersz napisałam po koncercie, kiedy jeszcze Łukasz żył. Dziś ma zupełnie inne znaczenie – podkreśliła Elżbieta Kotlarska. Oto ten utwór:
„Migotanie przedsionków
lamp świateł luster
galanteria smaków
elegancja wieczoru
srebrzysty unosi się pył….
Czy to ty byłeś mistrzem
ognistych koncertów jesieni
jak wielka dźwięków harfa
Czy może anioł był?
Tomik wzbogacają ilustracje: przepiękne fotografie Jana Kotlarskiego, znanego fotografika, laureata wielu nagród na różnych konkursach. – To był pomysł żony. Początkowo się sprzeciwiałem, ale okazało się, że miała rację – powiedział nam autor fotografii. Wśród nich są słynne akty – powstałe w latach 70. XX wieku, kiedy Jan Kotlarski działał w grupie „Sektor” Jeleniogórskiego Towarzystwa Fotograficznego. Zdjęcia obrazują doskonałość dzieła natury: zarówno upajających górskich pejzaży jak i piękna kobiecego ciała. Fotografie można oglądać w kuluarach sali konferencyjnej KK.
Zachwytu dziełem nie kryła publiczność: prof. Zbigniew Domosławski porównał strofy Elżbiety Kotlarskiej do niektórych fragmentów poematów Juliusza Słowackiego. Po spotkaniu, które muzycznie zilustrowali uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Janiny Garści, przybyli ustawili się w długiej kolejce, aby pogratulować autorce i zdobyć autograf. Elżbieta Kotlarska zapewnia, że jeśli tylko sprzyjać będą okoliczności, wyda następne tomiki.