Droga wyjazdowa z Jeleniej Góry w kierunku Wrocławia zaczyna się powoli korkować w niedzielę ok. południa, a całkowitą przejezdność odzyskuje dopiero późnym wieczorem ok. 22-23. Apogeum przypada przeważnie na niedzielne popołudnia. Dzisiaj korek był wyjątkowo długi, bo zaczynał się już na rogatkach Jeleniej Góry, a kończył dopiero za Kaczorowem. Tam droga ma coraz mniej bocznych odnóg i jazda staje się płynniejsza (ale nadal powolna).
- Dopiero za Bolkowem ruch się całkowicie odblokowuje i droga staje się standardowo przejezdna - słyszymy od kierowców.
Spora część turystów z głębi Polski dopiero we Wrocławiu rozjeżdża się w "swoich" kierunkach.
Skąd biorą się niedzielne korki?
Zdecydowana większość na drodze to turyści wracający do domów po zdobyciu Śnieżki. Niektórzy nie wchodzą na górę, lecz wędrują po karkonoskich szlakach. Są to olbrzymie liczby ludzi, którzy później wsiadają do samochodów i wracają o podobnej porze. Z tego powodu w niedzielne popołudnia tworzą się korki. Jeśli do tego dodamy ładną pogodę (jak np. dzisiaj) to korkowanie drogi przybiera na sile i za bardzo nic nie można z tym zrobić. Jedynie wyjeżdżać o innej porze lub inną drogą, albowiem Karkonoski Park Narodowy rocznie odwiedza aż 5 mln osób. Na samą Śnieżkę rocznie wchodzi ok. 500 tys. osób. Większość wybiera weekendy i stąd niedzielne korki.