Jedno z nich to zakręt pod wiaduktem kolejowym przy Osiedlu Robotniczym i wlocie w ulicę Drzymały. Od lat spod resztek położonego tam asfaltu prześwituje poniemiecka kostka brukowa. Jej położenie okazało się bardziej solidne niż bituminiczne warstwy układane tam przez naszych drogowców.
Miejsce jest niebezpieczne: ostre zakręty wymagają zdjęcia nogi z gazu. Kiedy z powodu remontów Podwala i Mostowej, to właśnie Osiedlem Robotniczym i Drzymały kierowany był ruch w stronę Zabobrza, trudno było o szybką jazdę ze względu na korki.
Teraz auta jeżdżą tamtędy rzadziej. Niektórzy kierowcy szarżują. Twarda kostka nabiera właściwości lodowiska, kiedy spadnie deszcz. – Jest bardzo ślisko. O stłuczkę nietrudno – przekonuje Jarosław Mazurski, jeden z kierowców z Zabobrza.
Osobna sprawa to dziury i wyboje, jakie od dawna się tam tworzą. Jezdnię trzeba łatać po każdej zimie, bo położony prowizorycznie asfalt nie jest odporny na skoki temperatury.
W remontowych planach MZDiM wspomnianego odcinka jezdni, niestety, nie ujęto. – A można by się nim zająć choćby przy okazji prowadzonych w pobliżu prac przy ulicy Wiejskiej – mówią pobliscy mieszkańcy.
W tym także piesi: fatalny jest stan chodnika. Na dziurach można się potknąć i wybić sobie zęby.
– Chyba nikt z zarządu dróg tędy nie chodzi – ironizują ludzie.