: Strażacy zamiast pogotowia
Aktualizacja: Sobota, 31 grudnia 2005, 2:15
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Wpadek pogotowia w regionie nie brakuje. Kilka dni temu w Lwówku Śląskim rannego mężczyznę ratowali... strażacy, bo karetka nie dojechała na czas.
- Na noszach przetransportowali do szpitala zranionego nożem człowieka. Mógł umrzeć - opowiada Ryszard Kaszuba, zastępca komendanta powiatowego straży w Lwówku Śl.
- Znaleźliśmy człowieka we krwi. Mieliśmy do przejścia około 600 metrów, a na karetkę trzeba byłoby czekać co najmniej pół godziny - mówi Piotr Grala, starszy ogniomistrz.
To nie pierwsza tego typu akcja pożarników. Miesiąc temu Adam Bednarz i Sergiusz Hrynowiecki odwieźli wozem bojowym do szpitala potrąconego przez autobus rowerzystę.
Na szczęście sytuacja może się zmienić. Wczoraj podpisano umowę na dostawę dwóch karetek dla jeleniogórskiego pogotowia. Dwie kolejne mają trafić do jednostki w przyszłym roku. Za nowe pojazdy zapłaci Ministerstwo Zdrowia. Zastąpią wysłużone polonezy. Dzięki nowym karetkom lekarze szybciej dojadą do pacjenta, a chorzy będą mieli większy komfort jazdy.
Dyrektor jeleniogórskiego pogotowia, Dariusz Kłos zapewnia, że sytuacja wkrótce się poprawi. - Do tej pory mieliśmy zakontraktowanych z funduszem zdrowia 11 zespołów do obsługi karetek, od przyszłego roku będzie o jeden więcej - tłumaczy. - Zwiększy to bezpieczeństwo.
- Kilka lat temu wzywałam pogotowie i mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała tego robić - mówi Teresa Konieczna z Jeleniej Góry. - Dyspozytorka powiedziała, że karetka przyjedzie najszybciej jak to możliwe. Pomoc dojechała dopiero po pół godzinie.
- O czyjejś śmierci czy kalectwie mogą decydować minuty. Tu nie można oszczędzać. Karetek jest za mało - komentuje Zdzisław Suszko, lekarz anestezjolog z lwóweckiego szpitala.
Dyrektor Dariusz Kłos zapewnia, że pogotowie stara się poprawić bezpieczeństwo.
- Każdą z karetek wyposażyliśmy w nowoczesne krótkofalówki. Wszystkie są tej samej firmy. Poprzednio taki sprzęt dostarczały nam cztery różne firmy, trudno było utrzymać łączność.
Dyrektor zastanawia się też nad zmianą sieci karetek. - Być może teren Kamiennej Góry będzie obsługiwało pogotowie wałbrzyskie, które ma bliżej od nas - mówi. - Rozważamy też możliwość zwiększenia liczby karetek w powiecie lwóweckim z 2 do 3.
Nowe karetki to nie jedyne zakupy dla pogotowia. Od miesiąca po Jeleniej Górze jeżdżą dwa pojazdy sfinansowane z unijnego programu Interreg.
- Są już pieniądze na kolejne dwa, ale one zostaną zakupione dopiero w połowie przyszłego roku - mówi wicemarszałek województwa Andrzej Pawluszek.
Inna sprawa, to niedostosowanie polskiego prawa do rzeczywistości. Powiat lwówecki to obszar 700 kilometrów kwadratowych, a obsługują go tylko dwie karetki. To region górzysty i zimą niełatwo dostać się do Przecznicy, Tarczyna czy Kleczy. Przy większych śnieżycach, kłopoty z dojazdem ma nawet szkolny gimbus.
- W cywilizowanych krajach liczy się przede wszystkim czas dojazdu do pacjenta - mówi Kłos. Pogotowie musi dojechać do potrzebującego pomocy w osiem minut. Nie ma znaczenia, ilu mieszkańców jest na danym terenie.
Mimo optymistycznych wieści, wciąż może się jednak zdarzyć, że ludzi będą ratować strażacy.
- Jesteśmy przeszkoleni, umiemy udzielać pierwszej pomocy. Każdy wóz strażacki jest wyposażony w nosze oraz torbę medyczną - wyjaśnia Ryszard Kaszuba. - W niektórych wypadkach damy sobie radę, ale nie możemy brać na siebie odpowiedzialności za ratowanie ludzkiego życia.