Jak zapewnia dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów Norbert Łukaniuk, wykonawca robi co może i powinien zmieścić się w wydłużonym terminie, a opóźnienia nie wynikają z winy firmy, tylko dodatkowych prac, których nie zawierał projekt.
- Nawet jeśli prace wykończeniowe potrwają do 20 grudnia, to zdążymy rozliczyć zadanie i dotacja nie przepadnie – zapewnia Norbert Łukaniuk, który tłumaczy, że opóźnienie wynika z błędnego projektu. - Miesiąc budowa stała, bo po odkopaniu fundamentów okazało się, że zostały one źle zaprojektowane – podkreślił dyrektor. Wykonawca jest na tyle solidny, że z własnych środków zapłacił za przeprojektowanie fundamentów na prawidłowe i przez oczekiwanie na poprawiony projekt wystąpiło miesięczne opóźnienie, które i tak firma z Kunic zamierza częściowo nadgonić.
Koszt odbudowy mostu to 3,075 mln zł, z czego niemal 1,252 mln zł to subwencja z budżetu państwa. Wykonawcą robót jest Zakład Inżynierii Lądowo-Wodnej Jaz z Kunic. Przypomnijmy. W styczniu 2015 r. na moście wprowadzony został ruch wahadłowy i ograniczenie tonażu do 3,5 tony (nie dotyczyło to autobusów MZK) i dopiero w budżecie miasta na rok 2017 udało się zarezerwować środku na jego remont.