Dzieje się tak, na przykład, na placu Ratuszowym, gdzie tzw. dog station bywa szczelnie wypełniona papierami, paczkami po papierosach, ogryzkami i innymi śmieciami, ale nie ma w niej tego, czego spodziewali się pomysłodawcy oczyszczenia miasta z psich odchodów.
Te zaś w najlepsze zaścielają chodniki i powierzchnię Rynku. Podobnie jest na sąsiednich uliczkach. Mieszkańcy posiadający psy zdają się zupełnie ignorować istnienie pojemników, a zwierzęce kupy wciąż stanowią śmierdzące pułapki dla pieszych oraz budzą fatalny obraz stolicy Karkonoszy u gości odwiedzających miasto na święta.
Niestety, właściciele psów bardzo opornie traktują „prezent”, który ma im umożliwić porządne załatwienie fizjologicznych potrzeb swoich pupili. Mamy nadzieję, że po Nowym Roku, kiedy to minie już kilka tygodni od obecności psich stacji w śródmieściu, strażnicy miejscy bez wahania będą karali brudasów mandatami.