Mimo chłodów Rumuni narodowości romskiej opanowali tuż przed świętami ulice Jeleniej Góry. Wśród żebraków są malutkie dzieci. Kiedy dziecko wiesza się na ubraniu przechodniów i błagalnym spojrzeniem i krzykiem „Daj pani, daj”, wiele osób – chcąc pozbyć się problemu – rzuca kilka monet do pudełka.
Najhojniejsi są turyści z Niemiec: oni płacą w euro i to ich najczęściej atakują mali Romowie. Ich „opiekunowie” stoją kilka metrów dalej i nie spuszczają „przynęty” z oczu. Czekają, aż dziecko „zarobi” swoją dolę. Nikogo nie obchodzi, że żebrzący są brudni, zmarznięci i głodni. Brakiem troski żebracy ani trochę się nie przejmują. Nawet nie boją się policyjnych mundurów. Wiedzą, że są bezkarni, choć nie wszystkim starszym udaje się nie popaść w konflikt z prawem.
– Reakcja nasza w tym przypadku jest bardzo szybka i skuteczna. Od czasu do czasu zgłaszane są nam podobne sytuacje, kiedy na ulicach naszego miasta widoczne są dzieci, które nakłaniane i wysyłane są przez osoby dorosłe do żebractwa – mówi inspektor Zbigniew Ciosmak, komendant miejski policji w Jeleniej Górze. – Interweniujemy i reagujemy natychmiast, kierujemy wnioski do sądów rodzinnych, a wobec osób które wysyłają te dzieci do żebractwa wyciągamy sankcje prawne, często też nakładamy mandaty karne.
Niestety na tym rola policji się kończy. Bowiem ci ludzie często nie mają stałego czy nawet tymczasowego miejsca zamieszkania. Nie pracują. Bardzo często wiele problemów jest również z ustaleniem ich tożsamości. Przez to, nie można realnie w żaden sposób na nich oddziaływać, ani też im pomóc.
– Przez to, że nie mają oni miejsca zamieszkania czy stałego miejsca pobyt, są wyjęci spod prawa o pomocy społecznej – mówi Wojciech Łabun, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jeleniej Górze. – Nie jesteśmy w stanie im pomóc. Trzeba jednak podkreślić, że ci ludzie takiej pomocy nawet od nas nie oczekują. Przyjeżdżają do naszego kraju, aby żebrać. Kiedy pojawiają się takie sporadyczne przypadki, że ludzie z tych narodowości proszą nas o pomoc, to nasi pracownicy sami się zbierają i z własnych pieniędzy kupują dla nich jakąś żywność czy coś innego.
Bezradne wobec tego procederu są również wszelkie instytucje zajmujące się pomocą dzieciom czy rodzinom. Nie mają one bowiem żadnych sankcji, którymi mogłyby na tych ludzi oddziaływać.
– W przypadku obywatela polskiego możemy zarzucić mu nienależyte i nieprawidłowe sprawowanie opieki nad dzieckiem i działać w tym kierunku – mówi Józef Pawłowski, szef Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Jeleniej Górze. – Jedyne co możemy robić i co robimy to zwracamy uwagę tym ludziom, że nakłanianie dzieci do żebractwa jest naruszeniem praw dziecka, ale na tych ludzi takie informacje nie mają żadnego znaczenia. Nawet Rzecznik Praw Dziecka jest w tym przypadku bezsilny.