W kaplicy Zamku Królewskiego w Warszawie 5 lipca 1665 r. odbył się ślub Marii Kazimiery d’Arquien de la Grande z Janem Sobieskim. Maria była wdową po Janie Sobiepanie Zamoyskim, który zmarł 7.04. tegoż roku udręczony alkoholizmem, a także ze względu na to, że jego rozwiązłość spowodowała zarażenie syfilisem. I chociaż miał wysoki status społeczny oraz ogromny majątek, to nie udźwignął tej rangi.
Ale to był już… drugi ślub Marii i Jana. Pierwszy odbył się nocą 14 maja, w okolicznościach nader skandalicznych. Królowa Maria Ludwika Gonzaga przyłapała bowiem przed północą, na miłosnych igraszkach damę swego dworu, Marię, oraz szlachcica, chorążego koronnego, Jana. Uznała, że w tej sytuacji Jan Sobieski, albo musi zginąć, albo się ożenić, bo nie ma zgodnego z honorem trzeciego wyjścia z takiej sytuacji,.
Sobieski wybrał ślub, co nie powinno dziwić. W rzeczywistości para była w sobie prawdziwie rozkochana, czego dowiodły późniejsze lata, pełne miłości, szacunku i zaufania, także politycznego. Kawaler więc specjalnie nad tą koniecznością nie ubolewał. Inna sprawa, że plotka głosiła, iż najście królowej było elementem spisku obu dam. Sobieski kochał, jednak do małżeństwa się nie palił, więc wizyta królowej w sypialni kochanków była zaaranżowana przez obie panie, żeby przyspieszyć decyzję o ożenku.
Uroczystość była poufna, ślubu udzielał kapelan królowej Gonzagi tej samej nocy. Krótko potem wieści o niej rozeszły się szeroko. Tym bardziej, że dobrze poinformowany poeta, Jan Andrzej Morsztyn napisał o okolicznościach ślubu pełną odniesień erotycznych „Serenadę północną na ślub niezwyczajny wielkiego stadła intonowaną w Warszawie przy skończonej sprawie”.
5 lipca 1665 r. oficjalnego już ślubu Marii Kazimierze Zamoyskiej, wdowie po Sobiepanie udzielał Antonio Pignatelli, nuncjusz papieski, późniejszy papież Innocenty XII. Maria była wdową zbyt krótko, jak na tamte czasy, by wchodzić w nowy związek, ale takie rozwiązanie wymusiła pospołu i miłość, i polityka.
Niezależnie od ślubu Maria koronowana została na królową Polski dopiero w lutym 1675 r., wcześniej budziła i niechęć sporej części szlachty.
Maria była matką 17 dzieci. Czworo ze związku z Zamoyskim zmarło szybko, spośród trzynaściorga ze związku z Sobieskim wieku dorosłości dożyła czwórka –Jakub, Kunegunda, Aleksander i Konstanty. Ojcem chrzestnym najstarszego – Jakuba – był Król Słońce, francuski Ludwik XIV, w trakcie jednego z pobytów Marii we Francji.
Maria zmarła w Blois (Francja) w styczniu 1716 r. Po śmierci męża wyjechała do Rzymu, a później – do Francji. W kwietniu tegoż roku trumnę z jej zwłokami złożono w kościele Zbawiciela w Blois, serce – w tamtejszym kościele jezuitów. Serce zaginęło w okresie Rewolucji Francuskiej, ciało zostało złożone w warszawskim kościele w 1717 r. Kto tę trumnę przywiózł z Francji i pozostawił w kościele kapucynów? – nie wiadomo. Po kilkunastu latach (1733) razem z ciałem Jana III, zmarłego wcześniej szczątki obojga przewieziono do Katedry Wawelskiej w Krakowie.
Najdokładniejszy opis tego konduktu pogrzebowego, wiozącego ciała Jana III Sobieskiego i jego małżonki z Warszawy do Krakowa w sierpniu 1733 r., 38 lat po śmierci króla i 17 lat po śmierci królowej pochodzi z wrocławskiego wydawnictwa Kornów (nb. – wydawcy przewodnika po Cieplicach R. Saulson). Wynika zeń, że konduktowi 3 trumien – bo przewożono także zwłoki wnuka Sobieskich – z których każda złożona była na ośmiokonnym wozie, towarzyszyło wojsko, rzemieślnicy z cechów warszawskich, zakonnicy i siedmiu biskupów.
Sobieski czekał na swój pogrzeb tak długo (ostatecznie uroczystości pogrzebowe odbyły się 15 stycznia 1734 r.), bo okresy wojen, bezkrólewia, rokoszy, itp. sprawiały, iż tę ceremonię odkładano niemal przez dwa pokolenia. Sarkofag dla Sobieskiego ufundował po roku 1784, kolejne pół wieku po pochówku, Stanisław August Poniatowski, ostatni z polskich królów. I to był ostatni akt barwnej sagi Marii i Jana Sobieskich.
Chociaż nie do końca, bo Sobiescy zyskali „życie po życiu”. Jako jedna z wyjątkowych królewskich par małżeńskich zostali zapamiętani we dwoje, co świadczy o silnym charakterze żony, która za życia nie zawsze była lubiana przez współczesną sobie szlachtę, ale była zręczną dyplomatką dbałą o królewskie interesy.
Wyliczanka przedszkolna „Król Sobieski miał trzy pieski - czerwony, zielony, niebieski…” jest jednym z zabawnych, popularnych dowodów pamięci o monarsze. Jego pomniki, które wzniesiono m.in. w Gdańsku (1965 r.), po przewiezieniu ze Lwowa, gdzie stał od 1897 r. są poważniejszymi z pamiątek.
Stanisław August Poniatowski z kolei ufundował pomnik Jana III w Warszawie w 1788 r., w 105 rocznicę zwycięstwa pod Wiedniem. Jest też pomnik Jana III i Marysieńki Sobieskiej, także w Warszawie, wzniesiony z inicjatywy fundacji założonej przez rzeźbiarza, Tadeusza Dębskiego, we wrześniu 2021 r. U zbiegu ul. Sarmackiej i „osi Królewskiej” widać siedzącego króla i opartego dłońmi o jego ramiona małżonkę, towarzyszą im psy..
Sobieski trafił nawet na nieboskłon – jego nazwiskiem Heweliusz, gdański astronom nazwał (w 1864 r.) odkryty przez siebie gwiazdozbiór – Scutum Sobiescianum (Tarcza Sobieskiego). To był gest podziękowania za opiekę nad astronomem, ale i rozstrzygnięcie przez monarchę konfliktów gdańszczan. Sobiescy mieszkali w Gdańsku przez rok (1677/78), tu urodził się ich syn, Aleksander. Dla zapewnienia spokoju niemowlęciu gdańskie dzwony kościelne ponoć przestały bić przez sześć tygodni.
Cieplicka „Marysieńka” jest z kolei jedyną rzeźbą królowej, która tutaj przebywała rzeczywiście bez męża, do którego wracała w pośpiechu, na wiadomość o pogorszeniu się jego stanu zdrowia. Jaki był powód przyjazdu Marysieńki do Cieplic ? – czy chodziło o kurację, czy politykę – nie wiadomo. Dziejopisarze informują, że gnając do Warszawy zajeżdżono 22 konie. Sprawa przyczyn nagłego wyjazdu nie jest w pełni jasna Schaffgotschowie planowali, by była matką chrzestną ich córki Eleonory. Na to nie zgodził się dwór cesarski, w obawie przed rosnącymi wpływami Polski na jej dalekie pogranicze. Maria była świadkiem tego chrztu (odbywał się na zamku Gryf), ale tylko w roli gościa. Czy choroba kochanego męża była przyczyną, czy pretekstem do wyjazdu? Nikt nigdy na to pytanie już nie zdoła odpowiedzieć…
Źródło: Fragment przygotowywanej do wydania książki o Cieplicach, Sobieszowie i Jagniątkowie