- Udało mi się raz przejechać "elektrykiem". Jak kierowca włączył ogrzewanie, to pojemność baterii od razu spadła do 40 %. Nie znam się, jednak czy tak powinno być? - pyta jeden z Czytelników.
Okazuje się, że ogrzewanie autobusu zabiera sporą ilość energii z baterii, jednak pozostaje jej na tyle dużo, że autobusy mogą jeszcze długo jeździć po mieście.
Moduły zza oceanu
Zaraz po pierwszej awarii kilka dni temu, do Jeleniej Góry przyjechali serwisanci chińskiej firmy Yutong, producenta autobusów. Szczegółowo badali wszystkie układy z naciskiem na elementy, które mogą być "podatne" na niskie temperatury. Okazało się, że w autobusach nawalił moduł, który odpowiada za odparowywanie wody i z tego drobnego powodu cały pojazd mógł zostać unieruchomiony. Moduł ten szwankuje w wielu pojazdach w wielu miastach nie tylko w Europie, ale i na świecie. Jest na tyle zaawansowany technologicznie, że produkuje go tylko jedna firma w USA. Partia produkcyjna owych modułów jest obecnie wymieniana w bardzo wielu autobusach. Wymieniona zostanie również w jeleniogórskich. Podzespoły dotrą kurierem zza oceanu dopiero za ok. tydzień. Przez ten czas żadnych uciążliwości dla pasażerów nie ma i nie będzie.