Spotkanie od pierwszych minut było bardzo wyrównane, przez większość czasu na niewielkim prowadzeniu znajdowały się jeleniogórzanki, ale nie były w stanie odskoczyć rywalkom na więcej niż trzy trafienia. Po 30 minutach na tablicy wyników było 14:13 dla KPR-u. Po zmianie stron kibice zebrani w chorzowskiej hali wciąż obserwowali zacięty pojedynek, rywalki zdołały wyrównać, a nawet wyjść na jednobramkowe prowadzenie (23:22). Podopieczne Małgorzaty Jędrzejczak zdołały jednak opanować nerwy i szybko wróciły na właściwy tor wygrywając na finiszu 29:27.
- To nie jest tajemnicą, że największe zagrożenie Ruch stwarza ze skrzydeł. Dlatego uczulałam dziewczyny szczególnie na pierwszą linię rywali. Tym bardziej, że Grzyb i Migała rzuciły SPR-owi Lublin 20 goli. I wydaje mi się, że udało nam się je wyłączyć z gry. Nie miały już takiej swobody, co od razu przełożyło się na cyferki na tablicy wyników . Miałyśmy dobre momenty, ale przeplatałyśmy je sporymi wpadkami w defensywie i co gorsza w ataku. Brakowało nam rzutu z drugiej linii. Ale nie możemy narzekać, choć gdy byłybyśmy nieomylne, to walczylibyśmy o mistrzostwo Polski. Niestety, tak się nie da. Skoro się nie da, to trzeba pomyłki ograniczyć do minimum. A tych tym razem było za dużo. Na parkiecie w Chorzowie pokazały się wszystkie 16 zawodniczek. I można je ocenić pozytywnie. Jesteśmy drużyną w budowie, latem dołączyły do nas dziewczyny z AZS-u Wrocław oraz juniorki. Powoli to wszystko się dociera, dlatego jeszcze na tym etapie nieporozumienia przy rozegraniu są wliczone w grę. Oby tylko szło to do przodu – powiedziała na oficjalnej stronie KPR-u Jelenia Góra trenerka Małgorzata Jędrzejczak.
Ruch Chorzów – KPR Jelenia Góra 27:29 (13:14)
Ruch: Wąż, Karwat – Lanuszny 9, Pieniowska 5, Jasinowska 4, Grzyb 3, Migała 3, Pekun 2, Rzeszutek 1, Kępa, Sucheta.
KPR: Szalek, Kozłowska – Załoga 11, Buklarewicz 5, Wiertelak 4, Fursewicz 3, Galińska 3, Żakowska 1, Michalak 1, Skalska 1, Rupp, Kubicka, Karwacka, Łukasik