Przyjaciele i fani oklaskiwali dziś Wojciecha Jarocińskiego w Karkonoskim Salonie Sztuki „Orient-Express” na dworcu głównym. Tam zorganizowano benefis z racji jubileuszu 40-lecia pracy artystycznej lidera Wolnej Grupy Bukowina, człowieka, którego piosenki i głos – chcąc nie chcąc – słyszał gdzieś każdy.
Wojciech Jarociński to człowiek historia. Klasykiem został już za młodu głównie dzięki specyficznej muzyce, którą od początku pracy twórczej zapraszał do krainy łagodności. Uczestnik pierwszej Ogólnopolskiej Studenckiej Giełdy Piosenki Turystycznej. Związany z Wolną Grupą Bukowina. Współpracował wraz z Eweliną Marciniak z Samozwańczą Akademią Dźwięku. Jest autorem niezliczonych piosenek i tekstów. Wiele z nich obiło się o uszy każdemu, jeśli nawet nie jest fanem tego rodzaju muzyki.
Święto rozpoczęło się nietypowo, bo od wspólnej fotografii licznych gości benefisu, do której zaprosił Jacek Jaśko, pełniący rolę współgospodarza święta. Wszyscy ścieśnili się na schodach prowadzących do dawnego holu dworcowego, gdzie dziś znajduje się restauracja Orient Express i Karkonoski Salon Sztuki. Zdjęcia na czterech klatkach wykonała analogowym aparatem fotograficznym Ewa Andrzejewska.
Później przyszedł czas na muzykę. Oczywiście z Bohaterem wieczoru w roli głównej. Konferansjerkę prowadził Jacek Jaśko ubrany w zawadiacki kapelusik. Wojciech Jarociński założył na tę okazję frak. – Nie wiem, czy Pana nazwać beneficjentem, jubilatem czy też solenizantem – żartował Jacek Jaśko. 10 maja muzyk skończył bowiem 60 lat! Czego zresztą po nim wcale nie widać. Wciąż pełen młodzieńczego ducha i chłopięcym wyglądzie czuł się na scenie jak zawsze – świetnie.
Dla W. Jarocińskiego zagrała grupa „W tym sęk” z Anną Kosą (śpiew). Zaczarowała też wszystkich swoim głosem Ewelina Marciniak. Pojawił się radiowiec, muzyk i kompozytor Leszek Kopeć, który z gitarą i harmonijką ustną wykonał trzy piosenki związane z młodością W. Jarocińskiego. W końcu – na scenę wyszła oczekiwana Wolna Grupa Bukowina racząc zebranych swoimi przebojami śpiewanymi wspólnie z zespołem „W tym sęk”.
Okolicznościowy wiersz dedykował artyście Kazimierz Pichlak. Niestety, nie mógł przyjść, bo się rozchorował. Utwór – będący trafnym, satyrycznym i jednocześnie pełnym nostalgii podsumowaniem dotychczasowej kariery Wojciecha Jarocińskiego – odczytał Sławomir Ejsmont. Było o Wojtku, który brzmi w każdym zakątku i pozwala nam przejść co rano swej Krainy Łagodności bramą.
Do życzeń dla Wojciecha Jarocińskiego dopisuje się redakcja Jelonki.com.