– Nie dość, że psuje krajobraz, to stanowi duże zagrożenie dla bezpieczeństwa samolotów! Jak to możliwe? Jeszcze na początku roku były tam jakieś lampy. Teraz w ciemności ciężko cokolwiek dostrzec. Czy odpowiedzialne osoby zainteresują się tym dopiero wtedy, gdy wydarzy się tragedia? – zapytał pan Paweł, który zadzwonił do nas z prośbą o interwencję w tej sprawie.
– Właścicielem kominów jest spółka Jelchem. Wszelkich informacji na ten temat udziela Mirosław Gniewowski, prezes zarządu – usłyszeliśmy od pracownika Jelchem – Tworzywa Sztuczne, który odebrał telefon. Skontaktowaliśmy się z nim. – Proszę skierować do nas oficjalne pismo, to odpowiemy. Przez telefon nie udzielam żadnych informacji – stwierdził M. Gniewowski. Pismo wysłaliśmy. Jeżeli otrzymamy odpowiedź, na pewno ją opublikujemy.
Kominy Celwiskozy zdążyły już wrosnąć w krajobraz Jeleniej Góry. Ich budowę rozpoczęto na początku lat 50. ubiegłego wieku. Najwyższy z nich mierzy aż 150 metrów. To najwyższy obiekt w Jeleniej Górze.
Po likwidacji zakładów Chemitex-Celwiskoza od prawie 20 lat nie wydobywają się już z nich trujące opary.
Co jakiś czas pojawiają się pomysły, aby kominy wyburzyć lub wykorzystać jako np. atrakcję turystyczną, punkt widokowy lub industrialne muzeum. Na razie jednak żadna z koncepcji nie ma szans na zrealizowanie. Okazuje się, że rozbiórka kominów jest za droga i bardziej opłaca się jego utrzymanie. Nie ma też środków, aby zaadaptować je na potrzeby turystyki. – Skoro mają jeszcze tam stać, właściciel powinien zadbać, aby nie stanowiły dla nikogo zagrożenia – stwierdza nasz czytelnik.
Jacek Musiał, dyrektor Aeroklubu Jeleniogórskiego twierdzi, że komin powinien być koniecznie oświetlony. – I to nie tylko ten najwyższy. Na tych niższych też powinno znaleźć się odpowiednie oświetlenie. Regulują to przepisy dotyczące wysokich budowli. Nasi lotnicy wiedzą o tych kominach, więc uważają na nie, ale zagrożenie zawsze istnieje. Uważam, że najlepiej byłoby, gdyby w końcu zostały wyburzone – mówi Jacek Musiał.
Urząd Lotnictwa Cywilnego potwierdza: – Oświetlone muszą być budowle o wysokości powyżej 100 metrów lub niższe, ale usytuowane w miejscu, na którym przekraczają tę wysokość. Zgodnie z przepisami posiadacz nieruchomości, na której znajduje się przeszkoda lotnicza, a zaliczane są do nich m.in. obiekty budowlane o wysokości 100 m i więcej, musi również zgłosić tę informację Prezesowi Urzędu Lotnictwa Cywilnego i właściwemu organowi nadzoru nad lotnictwem wojskowym – usłyszeliśmy podczas rozmowy telefonicznej z biurem prasowym ULC.
Dlaczego brakiem oświetlenia nie zainteresował się zakład energetyczny? EnergiaPro wyjaśnia, że ten teren do nich nie należy. – Pamiętam, że zawsze teren Celwiskozy był zamkniętą enklawą. Nasz zakład nie miał tam dostępu, a zasilanie mieli swoje. Nie wiem, jak sytuacja wygląda dzisiaj, ale na pewno EnergiaPro nic do tego terenu nie ma. Możliwe, że przepaliły im się żarówki i nie mają nikogo, kto wszedłby na komin i je wymienił. Brak oświetlenia na takich wysokich obiektach jest niebezpieczny. Nasz koncern na przykład pilnuje, aby duży maszt na Bogusławskiego zawsze był dobrze widoczny – poinformował nas pracownik.
Jeżeli brak odpowiedniego oświetlenia przyczyni się do katastrofy, zgodnie z przepisami kodeksu karnego, sprawcy może grozić kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.