Autor listu był wczoraj świadkiem incydentu, do którego doszło na przystanku przy ulicy Rataja w Cieplicach. Do siódemki wsiadło dwóch mężczyzn w dresach. Byli zdziwieni, że kierowca zażądał od nich biletu i powiedział, że mogą zapłacić za przejazd w kabinie.
– Gdy wysiadali, jeden z nich opluł i zwyzywał kierowcę. Ale odwagi starczyło im na krótko, bo prowadzący złapał jakąś rurę i ruszył z bojowym okrzykiem na nich . Rzucili się do ucieczki – czytamy w e-mailu od pasażera.
Kierowca pogonił niedoszłych pasażerów i wrócił do autobusu. Ale dresiarze nie ustąpili. Wyrwali śmietnik z przystanku i zaczęli nim walić po szybach autobusu. – Jeden z nich kopał pojazd – pisze Internauta. Kierowca odjechał w dalszą trasę zostawiając rozjuszonych osobników na zdewastowanym przystanku.
– Sam incydent może i nie jest wart pióra dziennikarza, ale jak czytam złośliwe opinie o kierowcach i MZK to może pokazania ciemnej strony ich pracy uświadomi wielu malkontentom i wiecznie niezadowolonym, w jakim stresie ci ludzie pracują – pisze nie bez racji autor listu. – Kierowca jest w takich sytuacjach właściwie sam, bo nikt z pasażerów mu nie pomoże – dodaje.