Kiedy zmierzch coraz szybciej zapada, park na wzgórzu stają się oazą dla ludzi z marginesu społecznego. Ich „niewidzialna ręka” niszczy parkową infrastrukturę. – Chyba dla samej przyjemności niszczenia, bo co komu przeszkadza zwykła ławka? – denerwują się spacerowicze. A w parku ciemno, bo latarnie od lat tu nie działają, uszkodzone kiedyś przez młodych wandali, którzy dziś są dorośli.
Wandale ostatnio uszkodzili także tablicę reklamową LOK, która znajduje się tuż przy ulicy Chełmońskiego. Jedna z najpiękniejszych uliczek w dzień, wieczorem jest siedliskiem meneli. Zdaniem mieszkańców to młodzi, zakapturzeni ludzie, którzy się nudzą. – Nie mają co z sobą zrobić wieczorem, to rozrabiają – mówi nam pan Krzysztof, jeden z pobliskich lokatorów.
Ludzie pocieszają się tylko, że lokal w pobliskich schronach nie jest czynny regularnie. Kiedy był otwarty, wieczory – zwłaszcza w weekendy – były dla pobliskich mieszkańców gehenną. I to mimo zapewnienia przez właścicieli przybytku odpowiedniej ochrony.
– Teraz jest spokojniej, ale wandale nie odpuścili – skarżą się ludzie.
Zdaniem mieszkańców strażnicy miejscy rzadko zapuszczają się w parkowe alejki. – Wczoraj, przez około godziny, kiedy byliśmy w parku, nie widzieliśmy ani jednego patrolu – mówi nam starsza pani. – Za to przy ulicy Chełmońskiego stało kilka grupek młodych ludzi w kapturach. Zachowywali się głośno i wulgarnie. Aż się prosili o wylegitymowanie.