W Jeleniej Górze odbył się kolejny strajk kobiet, które przy wsparciu mężczyzn wyrażają zarówno oburzenie wobec orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, ale i szerzej - wobec polityki rządu PiS. W środę (28.10) ulicami stolicy Karkonoszy przeszło ok. 3 tysiące osób...
To już trzeci "spacer" jeleniogórskich kobiet od czasu ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który mimo rządowych zakazów zgromadzeń odbywa się w przyjaznym nastawieniu lokalnej policji. Nie ma blokad, burd, ani mandatów za nieprzestrzeganie reżimu sanitarnego - jest wręcz wsparcie w zabezpieczeniu marszu, za co organizatorzy za każdym razem dziękują mundurowym.
Poprzedni marsz przerósł - nie tylko moje - oczekiwania. Zakładałam, że będzie 300-500 osób, a było między 4 a 6 tysięcy - uważa Anna Konieczyńska, współorganizatorka Strajku Kobiet w Jeleniej Górze.
Liderka Strajku Kobiet odniosła się również do wtorkowego wystąpienia prezesa PiS.
Kościoły nie są naszym celem - nigdy nie nawoływałam do tego, by niszczyć nasze jeleniogórskie zabytki - szanujmy to. Wczorajsze wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego dało nam jeszcze większą siłę i mam nadzieję, że to zmobilizuje nas jeszcze bardziej - wyznała A. Konieczyńska.
Mamy prawo decydować o tym, co nas czeka w przyszłości - musimy o to walczyć - mówiła uczestniczka "Spaceru Wolności". - Jestem tu dla mojej córki i mojego syna, aby pracowali w polskich fabrykach, robili zakupy w polskich sklepach i nie bali się policji, ani polityków. Aborcja to główny temat, ale polityka naszego kraju jest bardzo zła i będę tu do ostatniej kropli krwi - wyznał Dariusz Dukowicz z Jeleniej Góry, który wspiera kobiety w proteście.
Jak zapewniają organizatorki, nawet jeśli w Polsce zostanie wprowadzony kolejny "lockdown", nikt im ust nie zamknie...
Następny "Spacer wolności" zaplanowany jest na piątek (30.10) o godz. 17:00. Trasa bez zmian.