Wrzesień, rok 1987. Ulica Długa bliżej wylotu na ówczesny plac Bolesława Bieruta. Trwa remont trzech kamienic odgrodzonych od traktu specjalnym, drewnianym zabezpieczeniem. Nagle, około południa jeden z remontowanych budynków zawala się. Zabezpieczenia nie wytrzymują. Ginie dwóch przechodniów, są ranni zarówno pośród pozostałych jak i robotników.
Ustalono, że przyczyną wypadku było naruszenie konstrukcji kamienicy podczas jej remontu.
Pechowy budynek oraz dwa pozostałe zrekonstruowano niemal od początku i oddano do użytku na przełomie lat 80 i 90 ubiegłego wieku.
Ale w stanie zagrażającym katastrofą budowlaną było więcej starych kamieniczek, głównie w rejonie ulic Szkolnej i Solnej. Kolejny wypadek zdarza się w maju roku 1991 właśnie przy tym ostatnim trakcie.
Kamienica numer cztery. W jej bezpośrednim sąsiedztwie trwają samowolne roboty budowlane przy wykopach pod mającą powstać plombę kamieniczną. „Czwórka” nie jest podpiwniczona, ale robotnicy nic z tego sobie nie robią. Ich wykopy sięgają półtora metra poniżej fundamentów starej kamienicy!
15 maja o godzinie 6. 45 alarm. Budynek zaczyna siadać. Zabezpieczenia nic nie dają. Wspornikowe belki łamią się jak zapałki. Lokatorzy w pośpiechu ewakuowani. Na szczęście nikt nie jest ranny, choć wszyscy tracą dobytek.
Kamienica nr 4 rozsypuje się niemal w pył.
Specjaliści obawiali się efektu domina, czyli zawalenia się sąsiednich budynków, ale te udaje się jakoś zabezpieczyć.
Dziś w tych miejscach nic nie wskazuje na to, że miały tam miejsce katastrofy budowlane. Na ulicy Solnej na gruncie kamienicy nr 4 stoi zupełnie nowy dom. Odbudowana została niemal cała ściana wschodnia tego traktu, która była w fatalnym stanie.
Mogło do katastrof nie dojść, gdyby o kamienice systematycznie dbano. Mogło być też znacznie więcej wypadków, gdyby nie solidna praca przy zabezpieczeniu tego, co udało się uratować przed zawaleniem.