Powódź o ogromnych rozmiarach nawiedziła tę ziemię w lutym 1496 roku. Zginęło wielu ludzi, a ci którzy przetrwali doznało wielkiego głodu.
W 1464 roku, po trzech dniach intensywnych opadów wylały wszystkie rzeki Księstwa Oleśnickiego. Największe miasto Śląska doznało wielkiej powodzi w 1470 i 1475 roku, kiedy to wylała Odra. W 1498 roku podwyższony stan wód w wyniku intensywnych opadów rozerwał tamy stawów i zalał okolice wielu miejscowości. Rok później obfite opady deszczu podniosły stan wody we wszystkich zbiornikach, gdzie przerwały się tamy. Wielka woda zalała okolice Świdnicy, Legnicy, Lubania, Bolesławca. Po wrocławskich ulicach pływano łódkami.
W sierpniu 1500 roku powodzie nawiedziły Nysę, Kłodzko, Wrocław, Legnicę i Racibórz. Pięć lat później po deszczy, który padał przez sześć tygodni woda zerwała tamy i zalała pola uprawne – nastąpił głód. Powodzie najwięcej nawiedzały śląską ziemię w okresie wiosenno-letnim od czerwca do sierpnia. Zdarzały się jednak przypadki swego rodzaju anomalii. W 1539 roku tuż przed Bożym Narodzeniem spadły ulewne deszcze i Wrocław znalazł się pod wodą. W 1542 roku wielka woda rozerwała tamy i zmyła młyny wodne. W 1550 roku wylała Kwisa i zalała wszystkie tereny między Lubaniem i Żaganiem.
Wielkie powodzie miały miejsce latem w 1558, 1563, 1564 roku. Wielkie straty dotknęły Wrocław, Leszno, Środę Śląską, Bolków i Legnicę. W 1570 roku wielka powódź nawiedziła okolice Jeleniej Góry, w 1578 okolice Wrocławia, a w 1583 roku Raciborza.
W czerwcu 1601 roku ogromna burza i deszcz przyczyniły się do zalania pół wokół Jeleniej Góry. W 1608 roku wielka woda porwała most na Kamiennej w Jeleniej Górze wraz z ludźmi, którzy na nim stali. Wody Bobru porwały kołyskę z żywym dzieckiem, które wyłowiono przy moście w Grabarowie.
W 1712 roku podczas wielkiej powodzi załamał się most na Kamiennej pod karocą hrabiego Johana Antona Schaffgotscha, który ledwie uszedł z życiem. Na pamiątkę tego zdarzenia ustawiono figurę św. Jana Nepomucena.
Powodzie nawiedzały Jelenią Górę także w 1702, 1736, 1744 i 1795 roku, w którym to – po ulewach podniósł się tak poziom wody, że cofnęła się ona w koryto Kamiennej i ta rzeka zaczęła płynąć w przeciwnym kierunku.
Powodzie dotknęły Jelenią Górę jeszcze w 1805, 1820, 1828, 1857, 1863, 1865 i 1866 roku, a także w 1977 i 1981 roku.
Wielka powódź w Kotlinie Jeleniogórskiej miała miejsce w 1897 roku. Sto lat później w lipcu 1997 roku wielka woda zalała Jelenią Górę. Pod wodą znalazły się domy w Maciejowej, Łomnicy i Cieplicach. Ucierpiał również Wleń. W 2010 roku również Jelenią Górę nawiedziła powódź, ale na szczęście jej skutki nie były tak wielkie.
Wiedząc o tych dawnych, tragicznych wydarzeniach Niemcy przede wszystkim w XIX wieku budowali wiele obiektów hydrologicznych, które miały zabezpieczyć mieszkańców m.in. Kotliny Jeleniogórskiej. W miejscowościach niżej położonych zakładali poldery, których zadaniem było przetrzymywanie nadmiaru wody w razie powodzi. Na tych terenach nie budowano żadnych obiektów ani użyteczności publicznej, ani prywatnych. Myśmy o tym wszystkich zapomnieli i niewiele zrobiono, aby wzmocnić całą dawną infrastrukturę. Wszystkie wody na naszym terenie należą do Okręgowej Dyrekcji Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Wiele budowli hydrotechnicznych na tym terenie liczą sobie już grubo ponad sto lat i już nie tak sprawnie chronią przed wielką wodą.
Podczas powodzi w 1997 roku napisałem, że jak dotychczas apele do władz wskazujące na katastrofalny stan polskich obiektów hydrotechnicznych nie spotkały się z większym zainteresowaniem.
Pisałem też, że być może ówczesna (tj. 1997 roku) tragedia coś zmieni. Albo nic. Nic nie zmieniła.
Być może zatem tegoroczna (2024 rok) tragedia w końcu otworzy oczy komu trzeba. Wydaje się, że wszystko zostanie bez zmian, bowiem do następnej powodzi mamy czas. A po nas niechby powódź.