Pierwszy z nich wiązał się z działaniami wojennymi związanymi z tzw. ofensywą styczniową Armii Radzieckiej w 1945 roku. Wówczas całkowitemu zniszczeniu uległo wiele muzeów, szczególnie tych leżących bezpośrednio na kierunku uderzeń Sowietów. Część wyniku działań zbrojnych, a część z powodu grabieży przez wyspecjalizowane oddziały sowieckie. Największe straty poniosło muzealnictwo wrocławskie m.in. poprzez stratę jednego z największych i najciekawszych muzeów regionu Muzeum Sztuki i Starożytności. Zniszczone zostało również muzeum w Głogowie i cały szereg małych muzeów regionalnych.
W drugim okresie, w latach 1945-1950, który rozpoczął się po przejściu frontu, zaczęły się grabieże i dewastacje dóbr kultury w tym muzealnych. Nieuregulowane były prawa własnościowe instytucji, co wykorzystywało wielu ludzi znających się na rzeczy i chcących zarobić na zawłaszczeniu i handlu dziełami sztuki i muzealiami. Wiele muzeów nie miało ochrony i zatrudnionych specjalistów. Władze lokalne i centralne zarządzały i dysponowały zasobami muzealnymi wg własnego uznania nie patrząc na zdanie ledwie tworzących się społeczności lokalnych. Przykładem takiego stanu rzeczy w tamtym okresie było m.in. zniszczenie całkowite dawnego muzeum w Legnicy i nieudane próby tworzenia nowych muzeów, np. Muzeum Wojska Polskiego we Wrocławiu.
Trzeci okres rozpoczął się w 1950 roku wraz z upaństwowieniem muzeów w Polsce. Tym samym wszystkie zbiory stały się własnością państwa, a istniejące wcześniej placówki muzealne prowadzone przez różnego rodzaju podmioty przestały funkcjonować i zostały podporządkowane większym muzeom w regionie (województwa). Na Dolnym Śląsku takim centralnym muzeum było Muzeum Śląskie we Wrocławiu (dzisiaj Muzeum Narodowe). Zbiorami muzealnymi zajęli się specjaliści z tych dużych placówek. Podporządkowano im pracowników muzeów w terenie, którzy utracili prawo decydowania o losach muzealiów, którymi dotychczas się opiekowali.
Władze centralne i wojewódzkie podejmowały decyzje o przekazywaniu „zbędnych” na danym terenie eksponatów z mniejszych do dużych muzeów. Ofiarami takich działań objęto dziesiątki małych muzeów w terenie, m.in. Muzeum w Cieplicach Śląskich Zdroju, które pozbawiono w latach 1951-1952 najcenniejszych zbiorów. Po „oczyszczeniu” tych placówek, na bazie tego co zostało, tworzono niewielkie muzea o mniejszym znaczeniu np. Muzeum Przyrodnicze w Cieplicach Śląskich Zdroju.
Te „odchudzające” działania nie zadowoliły jeszcze do końca specjalistów z większych muzeów. W latach sześćdziesiątych XX wieku wymyślono tzw. specjalizację muzeów. Na Dolnym Śląsku, jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać „bardzo wyspecjalizowane” placówki, np.: Muzeum Miedzi w Legnicy, Muzeum Tkactwa Dolnośląskiego w Kamiennej Górze, Muzeum Osadnictwa Wojskowego w Lubaniu, Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy, Muzeum Przemysłu Drzewnego w Środzie Śląskiej, itp. To sprytne posunięcie nadrzędnego Muzeum Śląskiego we Wrocławiu pozwoliło mu przejąć na własność tysiące eksponatów z terenu, które z uwagi na specjalizację placówek tam były zbędne.
W końcu lat 60. XX wieku na Dolnym Śląsku istniało duże Muzeum Śląskie we Wrocławiu i wiele małych, ogołoconych z zasobów muzeów „wyspecjalizowanych”. Okazało się jednak, że w tak „okradzionych” placówkach pozostało jeszcze wiele eksponatów, które przez nieuwagę pozostawiono na „pastwę” lokalnych muzealników. Dlatego też we Wrocławiu zdecydowano, aby muzea lokalne doczyścić i pozbawić je resztek zbędnych muzealiów. Ten okres trwał do połowy lat 70. XX wieku. W tym czasie np. do Wrocławia pojechał z Cieplic miecz katowski, którym ścięto Hansa Ulryka Schaffgotscha.
Proceder oczyszczania muzeów regionalnych i hegemonii Muzeum Śląskiego we Wrocławiu zakończył się wraz z utworzeniem nowych województw na terenie Polski. Każde województwo, a szczególnie jego stolice chciały mieć na swoim terenie własne duże muzea o różnorodnych i bogatych zbiorach. Odzyskanie tego co wcześniej wyjechało do Wrocławia było niemożliwe. W związku z tym władze lokalne i działający tam muzealnicy starali się m.in. w drodze zakupów jakoś odbudować własne zbiory. W ten sposób rozbudowały się placówki w Legnicy, Jeleniej Górze i Wałbrzychu. To odrodzenie dolnośląskiego muzealnictwa trwało od połowy lat 70. XX wieku do 1980 roku.
Stan wojenny wprowadzony przez reżim komunistyczny w Polsce w 1981 roku doprowadził do stagnacji we wszystkich przejawach życia, także w działalności muzeów na Dolnym Śląsku. Kryzysy finansowe nie pozwoliły na rozbudowę zbiorów w drodze zakupów. Pewne odrodzenie w budowie tożsamości dolnośląskich muzeów nastąpiło dopiero w latach 90. XX wieku. To wówczas pojawiły się głosy nawołujące do naprawy dawnych „krzywd” wyrządzonych mniejszym muzeom Dolnego Śląska w poprzednich okresach. Zaczęto przypominać jakimi zasobami dysponowały one wcześniej i co stało się z ich kolekcjami.
Pojawiło się modne wówczas hasło: „Oddajcie co nasze!”. Ale tylko na tym się skończyło, bowiem odzyskanie tego co utracone nie było już takie proste. Przejęte „legalnie” obce muzealia zostały wpisane do zbiorów wrocławskiego muzeum. Ślady przejmowania eksponatów były często tuszowane, jak to się odbywało poszło w zapomnienie, bowiem w muzeach pracowało już kolejne pokolenie ludzi nie pamiętających tamtych „ciemnych i okrutnych” dla muzealnictwa czasów.
Na początku XXI wieku wiele muzeów dolnośląskich i nie tylko, rozpoczęło poszukiwania swoich dawnych zbiorów, które decyzjami odgórnymi opuściły mury tych placówek. „Obdarowane” wcześniej instytucje nie chciały przyznać się, że przed laty zostały uszczęśliwione nie swoimi obiektami. Pytający o swoje byli zmuszani do udowodnienia, że zabrane im kiedyś muzealia należały kiedyś właśnie do nich. Poszukiwanie swoich własnych zbiorów, od 2012 roku prowadzi także Muzeum Przyrodnicze w Jeleniej Górze. Celem jest ustalenie miejsca przechowywania jego dawnych zbiorów dzisiaj. Sporządzenie katalogu tych obiektów. Zorganizowanie wirtualnych ekspozycji z tychże muzealiów, a w przyszłości podjęcie starań o ich zwrot i powrót do miejsc skąd je zabrano.
Przykładem jak mocno wzbogaciło się Muzeum Śląskie we Wrocławiu (dzisiaj Muzeum Narodowe) kosztem mniejszych muzeów z Dolnego Śląska jest przechowywana w nim kolekcja militariów. Trafiły one do tej instytucji przede wszystkim w latach 1950-1975. Z Kamiennej Góry zabrano wówczas: 2 miecze, 30 szabel, 5 tasaków bojowych, 2 szpady, 3 bagnety, 4 halabardy, 2 partyzany, 8 sztucerów, 6 strzelb, 6 karabinów, 16 pistoletów; z Wałbrzycha: 6 szpad, 8 szabli, 18 tasaków bojowych, 12 bagnetów, 4 strzelby, 7 sztucerów, 5 dubeltówek, 10 karabinów, 12 pistoletów: z Cieplic: 1 miecz, 2 tasaki bojowe, 9 strzelb, 2 pistolety kołowe, 12 sztucerów, 3 dubeltówki, 2 pistolety i 1 kuszę. Oprócz tego mniejsze ilości uzbrojenia zabrano z Brzegu i Chojnowa. Z rozbrajającą szczerością w katalogu zbiorów militarnych Muzeum Narodowego we Wrocławiu o grabieży w Cieplicach napisano: „Kolekcja broni została wzbogacona po wojnie o zabytki pochodzące z muzeum rodu von Schaffgotsch w Cieplicach. Dwa zespoły obiektów przekazano z Cieplic do Wrocławia i wpisano do ksiąg inwentarzowych w latach 60. . Likwidacja zbiorów Schaffgotschów, choć kontrowersyjna, przyczyniła się jednak niewątpliwie do podniesienia wartości zasobów Muzeum Narodowego” (sic!).
Jak widać „zamordowanie” jednej z największych i najciekawszych kolekcji nie tylko na Dolnym Śląsku może być powodem do zadowolenia i dumy. Sprawiedliwością dziejową byłby zwrot wszystkich obiektów (nie tylko broni) do Cieplic i Jeleniej Góry (w Muzeum Narodowym we Wrocławiu są też obiekty należące kiedyś do Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze).