Inspektor Anders. Praskie dossier. Marshall Browne
Zawsze byłam ciekawa, jak czeskie sprawy odbijają się w literaturze innych narodów. U nas niezmiennie panuje zainteresowanie i aprobata. I nadarzyła się okazja, bo Marshall Browne to przedstawiciel australijskiej prozy; omawiana dzisiaj książka to ostatnia rzecz, jaką napisał - zmarł w 2014 roku. Nie udało mi się znaleźć wiążących informacji, ale wygląda na to, że jest u nas nieznany i przetłumaczony po raz pierwszy. Miejmy nadzieję, że ten błąd szybko zostanie naprawiony, bo literatura to po prostu przyzwoita. Inspektor Anders, którego postać łączy cały cykl, jest pracownikiem Europolu, wybitnym specjalistą od przestępczości zorganizowanej we Włoszech. Odnosi sukcesy, ale cena jest wysoka, bo mafia tylko dobrze wygląda, gdy ma twarz Al Pacino, w rzeczywistości jest bezwzględna. Jest rok 2006. Inspektor Anders przylatuje do Pragi, aby wygłosić cykl prelekcji dla czeskiej policji, tym samym podzielić się z nimi doświadczeniami i w ten sposób wspomóc w walce z terroryzmem. To jest wersja oficjalna. Bo zasadniczy powód jest zupełnie inny. Ważni, bogaci i prominentni bossowie czeskiego biznesu mają swoje niejawne nici, żeby nie powiedzieć kłębki, nawet w Europolu i tylko dlatego udaje im ściągnąć najlepszego ze śledczych do Czech, aby ratował ich skórę. Oczywiście nieurzędowo i najlepiej, żeby niewiele z tego zrozumiał. A sytuacja jest bardziej niż skomplikowana. Ktoś, kto nazywa siebie „Józefem K” (ach, ten nieśmiertelny Franz Kafka), grozi im ujawnieniem kompromitujących materiałów. Nie żąda niczego. Chce kary dla winnych. Najwyraźniej świat czeskiego biznesu nie ma czystych rąk i ma się czego bać. Znalezienie tajemniczego dossier, zanim ujrzy ono światło dzienne, jest dla nich absolutnie sprawą życia i śmierci. Tym bardziej, że śmierć jest cały czas w pobliżu, bo Józef K. dokonuje swoistych aktów sprawiedliwości. Dla zorientowanych w czeskiej historii słowo defenestracja wiele wyjaśni. W zasadzie nikt nie jest zainteresowany prawdą i dlatego inspektor Anders, aby ratować własna skórę, musi dochodzić jej na własną rękę i coraz bliżej mu do niektórych przedstawicieli czeskiej policji niż do zleceniodawców. A prawda sięga roku 1968, Praskiej Wiosny i działań czechosłowackiej służby bezpieczeństwa StB. Nie wiem, na ile realia tej powieści mają odzwierciedlenie w rzeczywistych wydarzeniach, ale jeżeli choć trochę, to jest to niezwykle smutne i przejmujące. No i teraz powracam do pierwszego zdania: są knedliczki, jest piwo, jest złota Praga, ale tak naprawdę jest poważnie i bardzo kafkowsko, w każdym razie daleko tej powieści do naszej, oczywiście moim zdaniem, tendencji do upupiania, a raczej pepiczkowania południowych sąsiadów. Może z daleka lepiej widać. Świetny, trzymający do samego końca kryminał, bez happy endu. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KH)
Wiedźmun: 1. Słodki zapach potwora o poranku. Tomasz Samojlik
Gierwald, wiedźmun wychowany w Kaer Frauer, to bezwzględny zabójca potworów. Jego historia sięga jednak zupełnie innych miejsc i czasów, a powodem całej draki jest chęć ratowania świata przed katastrofą ekologiczną. Drugim głównym bohaterem komiksu jest mała Kira, która wyrusza w niebezpieczną podróż przez przestrzeń i czas, by odnaleźć zaginionego ojca (lub bardziej klimatycznie – by odnaleźć swoje przeznaczenie!). Nie zabraknie czarodziejek Dżenifer i Diss oraz pewnego, zadufanego w sobie barda...
Brzmi znajomo? Jeżeli chcesz wprowadzić swoje dziecko w ten magiczny, pokoniunkcyjny świat… z humorem, to wspomniany komiks będzie idealnym wyborem. Parodia nada się nie tylko dla fanów sagi wiedźmińskiej, którzy docenią liczne odniesienia do utworów Sapkowskiego, ale również dla wszystkich tych, którzy nie poznali jeszcze oryginalnej sagi. Uśmiech na twarzy gwarantowany. Komiks dostępny w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (MM)
W świecie iluzji. Elizabeth Lim
Chyba wszyscy znamy disneyowską opowieść o rezolutnej mieszkance Chin, która podając się za mężczyznę wyrusza na wojnę przeciw Hunom, aby uchronić przed wojskiem chorego ojca. Towarzyszy jej mały smok Mushu i świerszcz Kriki. Dziewczyna udowadnia sobie i otoczeniu, że nie płeć determinuje to, kim jesteśmy. „Mulan” animacja z 1998 roku. W roku 2004 powstał sequel tej kultowej historii, pod nazwą „Mulan 2.” Pozwólcie, że nie będę się o nim wypowiadać, ponieważ na klawiaturę cisną mi się jedynie słowa obelżywe i mało kulturalne, a tutaj nie używamy takich określeń. Jednak kilka lat później powstała seria pod tytułem „Mroczna baśń”, w której grupa autorów,postanowiła napisać mroczniejsze wersje znanych i kochanych baśni. Pierwszą z nich, jest oczywiście „W świecie Iluzji”, czyli mroczna baśń o Mulan. Akcja
rozpoczyna się z przytupem. Jesteśmy świadkami sceny znanej nam z filmu, kiedy to Shan Yu ze swoimi wojskami ściera się z oddziałem Kapitana Li Shanga. Jednak w tej wersji historii, to nie Mulan zostaje ranna, ale właśnie jej dowódca. Shang jest bliski śmierci, jednak jest wyjście z tej sytuacji. Mulan ma czas do wschodu słońca, aby wyprowadzić duszę kapitana z Dyu z zaświatów kultury chińskiej. Towarzyszyć dziewczynie ma Strażnik rodziny Li, Lew Shishi. Jeśli jej się to nie uda, jej dowódca umrze. Książka jest niesamowicie dynamiczna i wciągająca. Przeczytanie jej zajęło mi jeden pełny dzień. Bohaterowie są żywi i sympatyczni. Mamy ochotę za nimi podążać i z napięciem oczekujemy wyjścia przez nich z opresji. Zaświaty są przedstawiony w barwny, działający na wyobraźnię sposób. Jednak warstwa językowa powieści czasem mnie irytowała. Określanie Mulan „Odważną panną”, doprowadzało mnie do załamania, bo kompletnie nie pasowało to do tonu opowieści, a tym bardziej do tej bohaterki. Widocznie autorka, lub tłumacz, zbyt dosłownie pojęli zasadę, że należy unikać powtórzeń. Jednak szczerze polecam to nowe, świeże spojrzenie na historię Mulan. Moim skromnym zdaniem, ekranizacja tej książki by była o niebo lepszym Sequelem Disneya, niż ten potworek z roku 2004.
Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. Recenzja została napisana w ramach praktyki studenckiej. (KK)