Zbudowano ją z kamieni, tak jak całe umocnienia Jeleniej Góry, prawdopodobnie w XIV w., kiedy to po pożarze młodego jeszcze miasta, postanowiono zbudować go solidniej.
Basteja ta była jedną z ponad 30, które wkomponowane były w ciąg murów miejskich. Były nieco wysunięte do przodu względem muru, a umieszczone w nich strzelnice, pozwalały razić wrogów z boku, kiedy byli już pod ścianą muru. Dla lepszego utrzymania w należytym stanie, wszystkie baszty i basteje miejskie przydzielone były poszczególnym cechom. Jego członkowie dbali o powierzony im odcinek umocnień. Były one ciągle naprawiane, rozbudowywane i ulepszane. Dało to wymierny efekt, kiedy to 13, 17 i 19 kwietnia 1427 roku miasto oparło się atakowi husytów.
- Kiedy wojny się skończyły, przestano dbać o urządzenia obronne, ponieważ w czasie pokoju, nikomu nie były one potrzebne. Na początku XVI wieku kondycja umocnień była bardzo zła. Dopiero wojny z Maciejem Korwinem i zagrożenie tureckie spowodowały po 1506 roku, że zaczęto nie tylko naprawiać bramy, basteje i mury, ale wzniesiono dodatkowy , niższy, zewnętrzny ciąg muru z dziesięcioma dodatkowymi bastejami. Umocnienia te wzmocniono po wybuchu wojny trzydziestoletniej (1618-1648) budując dodatkowe wały ziemne, palisady i rowy. Liczne oddziały wojskowe związane z cesarzem (wojska habsburskie, Chorwaci, lisowczycy) oraz z ewangelikami (Sasi, Brandenburczycy, Szwedzi) oblegały miasto, często obstrzeliwując je z armat. W większości mieszkańcom udawało się obronić nie tylko domy i dobytek, ale i własne życie. - opowiada dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze Stanisław Firszt.
W drugiej połowie XVII wieku i w pierwszej połowie XVIII wieku umocnienia Jeleniej Góry były odnawiane i utrzymywane w należytym porządku. Kiedy wkraczały tu oddziały pruskie były wręcz imponujące. Fryderyk II nie utrzymywał już na siłę zbędnych już w tych czasach (rozwój broni palnej) przestarzałych urządzeń obronnych. Zaczęto więc tu i ówdzie wybijać dodatkowe przejścia w murach, do nich dobudowywano budynki. Baszty i basteje, albo przebudowywano, albo zabudowywano lub po prostu burzono. Mury zaczęły wyglądać jak przysłowiowy ser szwajcarski.
- Baszty i basteje sprzedawane były osobom prywatnym. W 1759 roku aż 16 baszt miejskich było w prywatnych rękach. Niepotrzebne umocnienia po prostu burzono. Systematyczne rozbiórki rozpoczęły się około 1780 roku. Ich zwolennikiem był jeleniogórski kronikarz Johann Hensel, który pisał o tym: „Należy sobie życzyć, aby było to kontynuowane, aby w końcu nieatrakcyjny obecnie, zupełnie niepotrzebny mur obronny został rozebrany, a na jego miejscu powstały ładne ulice lub ścieżki spacerowe, co może z czasem nastąpić”. Miasto po prostu dusiło się w murach jak w gorsecie. Większe prace rozbiórkowe rozpoczęto w latach 40. XIX wieku. A w 1862 roku władze w Berlinie wręcz nakazały rozbiórkę dawnych umocnień. I wówczas stała się rzecz niesłychana, w obronie swoich murów stanęli sami mieszkańcy. Często na ich koszt (Wieża Bramy Zamkowej) udawało im się ocalić ostatnie pozostałości murów. O część z nich nie musieli występować, bowiem były one w rękach prywatnych i pełniły „cywilne” a nie „militarne” funkcje. Wśród nich była wspomniana już Baszta Grodzka. Już w drugiej połowie XVIII wieku miasto wydzierżawiło ją osobie prywatnej. W XVIII wieku w przebudowanym obiekcie mieszkał poczmistrz Johann Gottlieb Haendel i lekarz miejski Friedrich Siegmund Hauslentner, a w dostawionym do baszty budynku w XIX wieku funkcjonowała piekarnia należąca do Georga Wehrsiga, a później do rodziny Laube – mówi Stanisław Firszt..
- Po 1945 roku baszta i przylegający doń budynek pełniły funkcje mieszkalne. Mieszkał tam m.in. ginekolog Mieczysław Malar. Około 1970 roku obiekt był siedzibą Jeleniogórskiego Stowarzyszenia Amatorów Plastyków. Później po powstaniu województwa jeleniogórskiego (po 1976 roku) obiekt był z wiązany z Wojewódzkim Domem Kultury. Mieściła się tam m.in. redakcja miesięcznika „Karkonosze”, funkcjonował sklep dla artystów i prosperował lokal gastronomiczny. W samej baszcie najbardziej zasłynęło tzw. „pięterko” – pomieszczenie na kameralne spotkania przy mocnych trunkach organizowane przez władze partyjne i administracyjne województwa. Tu przyjmowano specjalnych gości. Salka urządzona była w stylu myśliwskim. Po zlikwidowaniu województwa jeleniogórskiego (1998 roku) obiekt wrócił do miasta. Umieszczono w nim Centrum Informacji Turystycznej i Kulturalnej (dlaczego później usunięto stąd informację turystyczną?). Obiekt często stał pusty, niszczał i czekał na właściciela i zagospodarowanie. Nie miał szczęścia do dzierżawców i popada w zapomnienie, a jest przecież jednym z najcenniejszych zabytków Jeleniej Góry. Jednym z ostatnich przykładów architektury obronnej wmontowanych przed wielu laty do zabudowy mieszkalnej usługowej. Należy mu się właściwa ochrona i opieka oraz działania zmierzające do reanimowania tej perły o średniowiecznych korzeniach – podkreśla Stanisław Firszt.