<B>Dawna nowoczesność <B>
Budowę gmachu poczty ukończono w roku 1912. Urząd Poczty Cesarskiej, jak godnie nazywała się wówczas ta instytucja, przeniesiono tam z byłej siedziby, ogromnej kamienicy na rogu Banhofstrasse (dziś 1 Maja).
Budynek wyprzedził swoją epokę, bo poczcie służy do dziś. Jak na początek XX stulecia był bardzo nowoczesny: z przestronną halą kasową oświetloną nie tylko lampami, ale i dużym świetlikiem w suficie.
Zamontowano tam, a jakże, jedną z pierwszych centrali telefonicznych w stolicy Karkonoszy. Uprzywilejowani abonenci mieli na początku trzycyfrowe numery.
Urządzenia telefoniczne, zainstalowane przez Niemców, służyły zresztą jeleniogórzanom jeszcze długo po 1945 roku. Nie zostały nawet wyłączone 13 grudnia 1981, w dniu wprowadzenia stanu wojennego przez władze PRL. Wtedy to telefonię unieruchomiono w całym kraju, ale jeleniogórzanie przez całą ówczesną niedzielę mogli swobodnie rozmawiać.
Kres „wojennym” pogawędkom przyniosła informacja zamieszczona w Monitorze Dolnośląskim, zastępczej reżimowej gazecie, która ukazała się 14 grudnia 1981 roku zamiast kilkudziesięciu innych tytułów. Dziennikarze donieśli, że w Jeleniej Górze telefony są czynne, a skutek był taki, że natychmiast je wyłączono.
Cały budynek wówczas zmilitaryzowano, a przed pocztą główną – jak się ją określa do dziś – pojawiły się koksowniki, żołnierze oraz zomowcy.
<B>Pocztowe smaczki <B>
Zapewne wygodniej byłyby im się ogrzać we wspomnianej już restauracji Tokaj. Gdyby nie surowe przepisy stanu wojennego, można by tam było wypić na przykład grzane wino. Gorącą herbatę z rumem serwowano przed grudniem w barze „Arnika”, który – jako w pewnym sensie relikt gastronomii lat Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej – dotrwał do dziś.
Takich lokalików było na niemieckiej Poststrasse sporo, ale to właśnie Postchaenke był najbardziej wykwintnym z nich. Trudno powiedzieć, co tam jadano, ale sądząc po wystroju wnętrz, menu musiało być bogate.
Lokal duży, podzielony na kilka sporych sal, na suficie belki zdobione polichromią, na ścianach – szlachetne boazerie i trofea myśliwskie. Stąd wniosek, że w karcie była dziczyzna, której w późniejszych latach raczej brakowało.
Za to w polskim Tokaju najważniejszym daniem był placek po węgiersku, którego zresztą nikt na Węgrzech nie zna. Do każdej potrawy przypisana tam była też ostrość niemal piekielna, która smak raczej zabijała i sprawiała, że na stół wędrowały także dania mniej smaczne. Mistrzowie kuchni uważali, że jak coś jest węgierskie, to musi zawierać paprykę, najlepiej w rekordowych ilościach.
Plusem lokalu był fakt, że porażone pikantnością podniebienie można było zalać prawdziwym, węgierskim tokajem, czyli smakowitym winem w kilku gatunkach. Oczywiście trunek nie zawsze był dostępny, za to wszędzie królowała woda „Marysieńka”, której produkcji zaprzestano w III Rzeczpospolitej.
A wszystko to działo się na parterze jednej z monumentalnych kamienic, zbudowanej na początku wieku XX w pięknym stylu secesji, w którym utrzymano zabudowę większości ulicy. Pocztową nazywa się od roku 1909, ale istnieć musiała wcześniej jako łącznik pomiędzy ścisłym centrum miasta a Wilhelmstrasse (Wojska Polskiego).
<B>Filateliści mniej ważni <B>
Idąc w jej kierunku, natrafiamy na małą uliczkę, na początku minionego stulecia jeszcze niezabudowaną, za to tonącą w zieleni skwerów i ogrodów. (Ich fragment zachował się zresztą do dziś, tam, gdzie obsługa istniejącej w miejscu Tokaju restauracji Bosman urządziła letni ogródek piwny).
Ta uliczka od 1912 roku nazywała się Kleine Poststrasse, czyli po prostu Małą Pocztową. Lokatorzy mieszczańskich kamienic wówczas tam zbudowanych mieli z okien ciekawy widok na zieleń i centrum Hirschbergu.
Polski Zarząd Miasta Jelenia Góra w roku 1945 nadał temu traktowi miano Filatelistów, którzy z pocztą też się kojarzą.
W końcu na szyld trafili Bohaterowie Getta, którzy niewątpliwie od filatelistów są ważniejsi.
Wspomniane widoki zostały przysłonięte w latach 60-tych ubiegłego wieku, kiedy przy Bohaterów Getta postawiono niezbyt urokliwą kamienicę w stylu nawiązującym do realnego socjalizmu. Dziś blasku budynkowi dodaje niedawno temu odnowiona elewacja.
<B>Pocztowa usługowa <B>
Charakter handlowy Pocztowa zachowała do dziś. Na rogu Kleine Poststrasse z Poststrasse był sklep spożywczy i kolonialny. W ciepłych porach roku towary wystawiano w skrzynkach przed wystawę, a ceny artykułów spisywano kredą na tablicach. W latach PRL placówka diametralnie zmieniła swoje przeznaczenie, bo powstał tam sklep z artykułami dla… milicjantów, głównie odzieżą.
Wynikało to po pierwsze z uprzywilejowania tej grupy mundurowych, a po drugie – z mizerią zaopatrzenia w innych odzieżowych sklepach, Na szczęście wszyscy okazali się równi wobec kryzysu, bo półki tego przybytku też zaczęły świecić pustkami.
W latach 90. minionego stulecia sklepik wrócił do pierwotnego przeznaczenia i otwarto w nim, działające do dziś, delikatesy.
Na parterach dalszych kamienic działały i działają zakłady rzemieślnicze. Z kolei na rogu wieńczącej Poststrasse – Franzstrasse (dziś Okrzei), na parterze potężnej kamienicy znów można było zjeść niezły obiad. Znajdowała się tam kolejna restauracja na tym trakcie o nazwie Keiserecke, co w wolnym tłumaczeniu można zrozumieć jako Cesarska.
W latach Polski Ludowej trafiły tam redakcje mediów: Nowin Jeleniogórskich i Gazety Robotniczej. Później siedzibę miała Telekomunikacja Polska. Inwestycja w windę dla niepełnosprawnych, która miała tym osobom ułatwić dostęp do TPSA okazała się jednak mało potrzebna, bo biuro obsługi klienta w Jeleniej Górze telekomunikacja zlikwidowała.
<B>Seans w Capitolu <B>
Najnowszym obiektem na Poststrasse jest zbudowane w latach 30. XX wieku kino Capitol. Imponujący gmach o modernistycznej linii, największym wówczas ekranie i najbardziej elegancką widownią. Zbudowano go jednak nie tylko dla miłośników X Muzy, ale dla fanów kabaretów oraz varietés. Powstał tam kanał dla orkiestry, która takowym przygrywała, a na zapleczu urządzono coś w rodzaju garderób.
Występy artystyczne odbywały się tam także w latach powojennych, ale kino było i pozostaje miejscem premier największych hitów ówczesnej i współczesnej kinematografii.
Po 1945 roku nazwę kina zmieniono na „Lot”. Złośliwi twierdzą, że tylko dlatego, iż takie słowo w języku polskim dało się ułożyć z liter poniemieckiego neonu. I nie trzeba było zamawiać nowego.
I tu, mając przed oczami zaplecze siedziby poczty, naszą wędrówkę po Pocztowej kończymy. Wchodzimy na seans do kina. Tam raczej nic o dawnej Jeleniej Górze nie wyświetlą.