Położenie miasta z dala od głównych szlaków komunikacyjnych i handlowych powodowało, że było ono zawsze na uboczu głównych wydarzeń dziejowych. A jednak był czas, kiedy o Jeleniej Górze, wówczas Hirschbergu, wiedziano daleko poza granicami Śląska. Działo się to za sprawą handlu wysokiej jakości płótnami.
Jak się bowiem okazało, uboga i mało urodzajna tutejsza ziemia doskonale nadawała się pod uprawę lnu. W okresie średniowiecza, szczególnie w XIV i XV wieku, wiele miast, także śląskich, oparło swoją przyszłość o tkactwo, np. Lwówek Śląski, Kamienna Góra, itp., ale Jelenia Góra stała się w tej dziedzinie potęgą w ciągu dwustu następnych lat.
- Wszystko zaczęło się ok. 1560 roku, kiedy to z hiszpańskich wówczas Niderlandów powrócił mieszkaniec Jeleniej Góry – Joahim Girnth, który przywiózł rysunki najnowocześniejszych wtedy na świecie krosien tkackich, pozwalających na produkcję delikatnych płócien na wielką skalę. Zbudowano pierwszy warsztat tkacki według przejętego wzoru, ale z różnych powodów (może tę nowinę blokowali miejscowi tkacze pracujący na starych warsztatach lub nie potrafiono pracować na nowym sprzęcie) nie wytwarzano na nim płótna. Dopiero na początku lat 20. XVII wieku wnuczka Girntha, Marta Mayban, utkała na nich pierwsze delikatne płótno lniane, zwane woalem. Nowinka ta szybko się przyjęła i upowszechniła wśród miejscowych tkaczy. Niestety rozwój tkactwa zahamowany został nieco w czasie wojny trzydziestoletniej. W pierwszych latach jej trwania wojna omijała miasto. Kupcy jeleniogórscy w 1630 roku otrzymali nawet prawo kupowania woali i uszlachetniania ich. Później było już tylko gorzej. Wojna dotarła do Jeleniej Góry na dobre i był czas, kiedy miastu groziła całkowita zagłada – opowiada Stanisław Firszt, dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze.
Dzięki determinacji mieszkańców, pomocy innych miast i samego cesarza oraz ponownemu uruchomieniu produkcji tkackiej, Jelenia Góra podniosła się z upadku. Powojenna koniunktura i zapotrzebowanie m.in. na wyroby tkackie, w tym delikatne woale (zmieniła się moda) spowodowały, że jeleniogórscy kupcy zaczęli się bogacić, a wraz z nimi całe miasto. Oni to w 1658 roku zgłosili wniosek o wyjście z Cechu Rzemiosł Różnych i założeniu własnego Cechu Obywateli i Kupców. Jego członkowie: Bade, Hoffmann, Klepper, Pohl, Klesen, Dreschen, Kretschmer, Ketyler, Frömberg, Donath, Körner, Kluge, Fischer, Fröchlich, Hübner, Bornemann i Mittelegner, według kronikarza D. Hensela „należeli do najbogatszych obywateli, a także twórców (potomków założycieli) miasta”. Już w tym czasie w mieście działało, oprócz wspomnianych wcześniej kupców, także: 12 handlowców, 52 tkaczy, 76 prząśniczek, 23 płócienników (włókniarzy), 12 bielarzy oraz 12 krawców, 20 rzeźników, 24 piekarzy, 63 pracowników dniówkowych i 82 posługaczy.
- Handel płótnem lnianym kwitł. Sprzyjały temu wydarzenia mające miejsce w ówczesnym świecie, a szczególnie w Europie. W ciągu XVI i XVII wieku nastąpiły wielkie odkrycia geograficzne. Kraje morskie, takie jak Portugalia, Hiszpania, Francja, Holandia i Anglia, tworzyły na całym świecie kolonie potrzebujące niemal wszystkiego. Hegemonię Hiszpanii na morzu złamali w 1588 roku Anglicy, którzy wcześniej poparli walkę Holendrów o niepodległość. Oba te kraje z czasem dzięki handlowi morskiemu stały się potęgami gospodarczymi. Holendrzy utworzyli Kompanię Wschodnioindyjską (1602 r.) i Kompanię Zachodnioindyjską (1621 r.). Własną politykę kolonialną prowadziła Francja. Europa podzieliła się na kraje rządzone przez Habsburgów i sprzyjające Cesarstwu (w większości kraje katolickie), tj. Hiszpania, oraz kraje im przeciwne (w większości ewangelickie), tj. Anglia, Holandia i część krajów niemieckich. Kupcom jeleniogórskim, w większości ewangelikom, łatwiej było nawiązać kontakty z protestanckimi Holendrami i Anglikami – mówi S. Firszt.
Miedzy tymi ostatnimi doszło do wojen (1652-1674), co wzmocniło potęgę kolonialną Anglii. Nie wpłynęło to na zatrzymanie handlu i zbytu jeleniogórskiego lnu. M.in. w 1676 roku burmistrz Jeleniej Góry (Hirschberg) – Gottfied Georg Flade, odbył podróż po Francji, Holandii i Anglii, aby zorientować się w nowych tendencjach w produkcji płótna lnianego i możliwościach jego sprzedaży za pośrednictwem portów tych krajów (za tę pracę w 1685 roku otrzymał tytuł szlachecki von Ehrenschild). Rok wcześniej (1675) powstała w Jeleniej Górze Konfrateria Kupiecka, która w 1685 roku otrzymała wyłączne prawo handlu woalami. Początkowo jeleniogórskie woale były jednokolorowe, w różnych odcieniach bieli, później wraz z nową modą zaczęto je farbować. Ok. 1686 roku pojawiły się woale czerwone, a pod koniec XVII wieku także w pasy i grochy według francuskiej i szwajcarskiej mody (pierwszy takie tiule utkał tkacz z Jeżowa Sudeckiego).
- Zapotrzebowanie na woale było tak duże, że producenci cały czas udoskonalali produkcję i wprowadzali nowe wzory, np. w 1711 roku tkacz z Sosnówki, Chrystian Melchior Reimann, utkał pierwszy woal w kwiatowe wzory. Jeleniogórscy kupcy (przeważnie ewangelicy) bogacili się, co manifestowali poprzez: budowę okazałych domów w centrum miasta, pozamiejskich willi ze wspaniałymi ogrodami, zakupienie ziemi poza miastem i budowę rezydencji pałacowych, a przede wszystkim stawiając piękną, bogato zdobioną świątynię (dziś kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego) otoczoną wokół okazałymi kaplicami grobowymi – opowiada muzealnik.
Znakiem nadchodzących zmian było zawalenie się w 1739 roku jeleniogórskiego ratusza. Oto rok później wojska pruskie wkroczyły na Śląsk i rozpoczęły się wojny śląskie. Kupcy jeleniogórscy, jak większość mieszkańców witali króla Fryderyka II jak wyzwoliciela spod katolickiego jarzma cesarzy Habsburgów. Trwające wojny (pierwsza 1740-1742; druga 1744-1745; wojna siedmioletnia 1756-1763) o Śląsk zaburzyły nieco handel woalami. Żołdacy niejednokrotnie ograbiali magazyny i bielarnie oraz niszczyli zapasy surowca i gotowych wyrobów. Mimo problemów odnotowywano też sukcesy. W 1742 roku w Jeleniej Górze i całej okolicy pracowało aż 1458 tkaczy, a w 1747 roku udało się na miejscu starego zbudować nowoczesny ratusz (budynek ten istnieje do dzisiaj).
W wojnie siedmioletniej Prusaków wspierali Anglicy, a Prusacy Anglików. W czasie jej trwania, w 1757 roku, w Jeleniej Górze osiedliły się dwie rodziny: tkacza adamaszku i malarza wzorcowego, co znacznie wzbogaciło ofertę handlową miasta. Po wygranej wojnie z Austrią, Śląsk wszedł na stałe w granice Prus, a zwyciężająca na morzach i kontynentach Anglia stała się potęgą kolonialną. Na jeleniogórskim rynku pojawił się transparent z napisem „Niech żyje król! Niech żyje król! Lepszego handlu nam Boże daj!”.
- Wydawało się, że przed Jelenią Górą rysuje się świetlana przyszłość: bogactwo kupców i innych mieszkańców oraz nieograniczony handel na wszystkich znanych kontynentach świata. Jelenią Górę zamieszkiwało wówczas ok. 6500-6800 osób. W mieście, a przede wszystkim na przedmieściach, pracowało prawie 600 tkaczy i płócienników, część z nich miała od 2 do 5 warsztatów tkackich, na których pracowały całe rodziny i czeladnicy – kończy pierwszą część opowieści o „złotym wieku” Jeleniej Góry Stanisław Firszt.