- Jerzy Kolankowski był pionierem Jeleniej Góry, która "olśniła" go, jak sam pisał, wczesnym latem 1945 r., a z racji zawodu był też pionierem służby zdrowia w całym naszym regionie. W ciągu długiego i aktywnego życia interesował się wszystkim, co go otaczało. Jako młody człowiek chciał być kolejarzem, lotnikiem i leśnikiem. W dorosłym życiu był przede wszystkim lekarzem, ale zajmował się też z dużą pasją i powodzeniem: pisarstwem, poezją, malarstwem, rysunkiem, filozofią, sportem, literaturą, tłumaczeniami, dziennikarstwem, turystyką, taternictwem, życiem kulturalnym, działalnością społeczną i ratownictwem górskim – wylicza Stanisław Firszt, dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze.
Jerzy Kolankowski urodził się 17 marca 1915 r. na Morawach, w miejscowości Šumperk (wtedy zwanej Mährish – Schönberg). Szkołę Powszechną im. Św. Stanisława Kostki w Przemyślu ukończył w 1925 r. Tu też kontynuował naukę w gimnazjum. Po ojcu odziedziczył zamiłowanie do sportu, turystyki i narciarstwa. Jeszcze w 1924 r. nauczył się jazdy na nartach, a w pierwszych wyprawach górskich brał udział od 1927 r.
- Po zdaniu egzaminu dojrzałości rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie, które ukończył z bardzo dobrym wynikiem. Ożenił się w 1938 r. Gdy wybuchła II wojna światowa, już 2 września zgłosił się do wojska. Jako lekarz nie trafił na front, ale do oddziału wewnętrznego szpitala polowego w gmachu grecko–katolickiego Seminarium Duchownego. Przed wkroczeniem Niemców do Przemyśla, wyjechał do Lwowa, do którego w rezultacie nie dotarł, bo 17 września na tereny wschodnie II Rzeczypospolitej wkroczyli Sowieci. Ostatecznie, jesienią 1940 r. trafił do Krakowa, gdzie rozpoczął pracę na oddziale zakaźnym Szpitala Św. Łazarza. Od 1943 r., pracował jako specjalista w Krakowskiej Ubezpieczalni Społecznej, a niebawem został członkiem Izby Lekarskiej i podjął praktykę prywatną. W czasie okupacji dużo pisał i malował. Pod koniec wojny wyjechał na tzw. Ziemie Odzyskane, oddelegowany do Wrocławia jako starszy asystent w zrujnowanej klinice. Latem 1945 r. trafił do Jeleniej Góry, a w końcu sierpnia tegoż roku, osiadł w Cieplicach, gdzie od października zaczął organizować oddział dermatologiczno–wenerologiczny w Szpitalu Św. Jadwigi, którego został pierwszym ordynatorem. W tym też roku rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego, a w 1947 r. uzyskał tam dyplom doktora medycyny. Mieszkał i przyjmował przy ul. Wolności 34 (zwanej wówczas Aleją) w Cieplicach – mówi dyrektor.
W grudniu 1945 r. przypomniano sobie o działalności literackiej Jerzego Kolankowskiego i otrzymał zaproszenie na zebranie organizacyjne Klubu Literackiego w jeleniogórskim teatrze. Tak zaczęła się jego znajomość i współpraca z Edwardem Kozikowskim, Stanisławem Kaszyckim i Ireną Grabowiecką. Klub z czasem przekształcił się w Oddział Dolnośląski Związku Zawodowego Literatów Polskich. Jerzy Kolankowski brał czynny udział w działalności oddziału, pisząc i uczestnicząc w wielu prelekcjach i odczytach, tak ważnych w tym regionie, w pierwszych latach powojennych.
- Piękno przyrody regionu i jego ogromne walory turystyczne nie pozostały niezauważone przez młodego lekarza. Rozpoczął wędrowanie po górach, odwiedzał wszystkie schroniska, uprawiał alpinistykę, a zimą jeździł na nartach. Kiedy w 1950 r. w Jeleniej Górze, utworzono oddział PTTK, Jerzy Kolankowski natychmiast wykorzystał ten fakt i w 1952 r. utworzył Oddział Miejski PTTK w Cieplicach, a przy nim, w 1953 r., założył Klub Wysokogórski. Był prezesem Oddziału do 1956 r., a przez członków Klubu nazywany był pieszczotliwie "Kolanem". W tym też roku został prezesem Grupy Sudeckiej GOPR. Funkcję tę pełnił do 1958 r. W tym czasie zajął się tłumaczeniami, m.in. wierszy i listów Michała Anioła Buonarroti i dzieł A. Rimbaud, G. Rébuflata i Angelusa Silesiusa. Sam pisał wiersze i ulubione przez siebie fraszki. Po 1956 r. był wiceprezesem Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich i współtwórcą sławnych "Tez Jeleniogórskich". Organizował dziennikarstwo w regionie. Wtedy rozpoczął aktywne działania w Towarzystwie Klubów Robotniczych i Chłopskich. Przez szereg lat był członkiem Oddziału Wrocławskiego Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego. Napisał i opublikował ponad 40 recenzowanych prac z zakresu medycyny, a jednocześnie był autorem ponad 100 artykułów i recenzji na tematy górskie i kulturalne, zamieszczanych w miesięczniku "Karkonosze", który ukazywał się w latach 1983 – 1996 – opowiadał Stanisław Firszt.
W 1981 r. Jerzy Kolankowski został prezesem Klubu Literackiego przy Jeleniogórskim Towarzystwie Społeczno – Kulturalnym. Przez lata uczestniczył we wszystkich wydarzeniach kulturalnych w regionie. Słynął z celnego dowcipu i nienagannego zachowania. Był prawdziwym człowiekiem kultury. 10 grudnia 1999 r. w BWA w Jeleniej Górze odbył się Benefis dr Jerzego Kolankowskiego, połączony z wernisażem jego prac. Z tej okazji, także lekarz, drugi człowiek renesansu w naszym regionie dr Kazimierz Pichlak, odczytał specjalnie na tę okazję napisany wiersz, w którym, m.in. czytamy o dr Jerzym Kolankowskim:
"Mocarz wielki On w górach, w pędzlach, węglach i piórach, talentów ma ze sto i siedem starszy Pan Jeden!"
- Dr Kolankowski miał wówczas 84 lata, ale jak zwykle tryskał żywotnością, humorem i celnym słowem. Mimo pogarszającego się zdrowia, szczególnie wzroku, dużo czytał. Nie wystarczały mu już okulary, a nawet podręczna lupa. Miał nadal wiele planów na przyszłość. Na początku 2001 r., Muzeum Okręgowe (dziś Karkonoskie) w porozumieniu z dr Jerzym Kolankowskim, planowało przygotowanie z okazji jego 85 urodzin specjalnej ekspozycji, poświęconej jego działalności (nie udało się jej niestety zorganizować w roku 2000). Jej otwarcie miało nastąpić w listopadzie 2001 r., oczywiście przy udziale jubilata. Dr Jerzy Kolankowski nie doczekał tego wydarzenia. Zmarł 30 lipca 2001 r. i został pochowany na Cmentarzu w Cieplicach. Wystawa odbyła się, a Muzeum wydało autobiografię tego wybitnego ciepliczanina, dzięki wsparciu finansowemu prezydenta Jeleniej Góry Józefa Kusiaka – przypomina dyrektor.
Dr Jerzy Kolankowski nie doczekał się też do dzisiaj tablicy pamiątkowej, a był człowiekiem tworzącym przecież podwaliny medycyny, sportu, turystyki, ratownictwa górskiego i kultury polskiej w całym regionie. Z całą pewnością jest godny przypomnienia, naśladowania i upamiętnienia – dodaje Stanisław Firszt.